Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 412, 413, 414 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lin
Gość





PostWysłany: Czw 23:51, 25 Lip 2013    Temat postu:

Jako niezalogowany uzytkownik nie moge edytowac swoich postow. Antique jutro poczaruje swoim mojo i poskleja. Chcialam sie tylko wirtualnie rzucic Pat na szyje i wysciskac do zaduszenia. Pat, kocham cie z serduszka, Slonce.
No, to chyba nie idziemy jeszcze spac... :hamster_evil:
Powrót do góry
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:24, 26 Lip 2013    Temat postu:

Dziś postaram się wrzucić rozdział 6 :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:03, 26 Lip 2013    Temat postu:

Tak sobie myślę, wracając jeszcze do kowbojskiego ficzka, jak to się ostatnio tolerancja po Teksasie rozpleniła... :D
Ale nic to, przechodzimy do konkretów: KOCHAM Milton Manor. O ile to możliwe, po polsku kocham MM JESZCZE BARDZIEJ. Pat, tłumaczenie jest (jak zwykle, ale...!) po prostu świetne, na scenach, gdzie miało mi sie łamać serce, pękało w drzazgi i okruszki.
Przeczytałam ostatnio tony fluffu, ale mały Cas i mały Dean i zabawa w chowanego i casowe 'nie podoba mi się ta zabawa'. Awww do uberpotęgi. Z premedytacja nie wspominam o scenie, kiedy leżą razem w łóżku i Dean opowiada mu baśń. A potem śpią przytuleni. Bogowie. Może i nie lubię swoich zębów, ale nie chcę się ich jeszcze pozbywać z nadmiaru cukru.
Chociaż jak czytam o ich dzieciństwie, to cholera, zasługują na trochę szczęścia, no ._.
... wiecie, że mnie umknęło, że Ellen i Bobby się hajtnęli? :X
"Czasami o poranku na parapecie Casa pojawiały się ręcznie robione drobiazgi, takie jak rzeźbione ptaszki, a w zamian Cas pisał dla Deana wiersze." skpviaseojbipsfkbhioetbhjbnuiohguo
I jasna cholera, po TYM pożegnaniu nastąpi TAKIE powitanie. Niech to wszyscy m,bksdmnvn wivnij u. Naprawdę, czytam sobie i tłumaczę, bo Lin to głupiątko raczej takie, że Cas łatwego dzieciństwa nie miał, ze w szkole zaprawili mu to praniem mózgu, przemocą, ja sobie to wszyścieńko tłumaczę, żeby później na Casa za bardzo nie krzyczeć, ale przychodzi "Panie Winchester… nie pozwoliłem panu mnie dotykać."... TY MAŁY, NIEWDZIĘCZNY, WREDNY SUKINSYNU. ŻEBY CI SIĘ MATKA PUŚCIŁA Z ORKIEM.
Deeean, moje biedne maleństwo Dx Cas, ciesz się, ze on jest w tobie taki zakochany, bo inaczej... Nagadałabym ci mentalnie do słuchu. Czy coś.
Ok. Scena z pejczem. Jest tak cholernie bolesna, że czuje się ją nieomal fizycznie. Bosh. I później, kiedy Dean wyznaje swoje uczucia, Cas się nim zajmuje i później, kiedy Dean szepcze jego imię, po tym wszystkim Dx Nie. ZA DUŻO BÓLU. Za dużo. Muszę się z nim trochę oswoić. Przeto przeczytam sobie tę scenę jeszcze ze dwa razy. Moje cierpiące maleństwa T_T I ty dupku głupi, ty. Emocjonalny wampir mode mi szaleje, włączył się i zaciął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:30, 26 Lip 2013    Temat postu:

Została mi raptem strona do końca rozdziału 6, ale tłumaczę z doskoku, więc nie wiem, o której będzie wrzuta. Jednak na pewno dzisiaj :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:48, 26 Lip 2013    Temat postu:

Dzisiaj- DZISIAJ. Paaat! :hamster_moe:
Milton Manor robi mi rzeczy wprost nieopisane. Za każdym razem, kiedy padało choć słowo o związku Anna/ Dean miałam ochotę wyrzucić komputer przez zamknięte okno. A najlepiej przez ścianę. Nośną. Z dużym hukiem. Fluff jest tak fluffiasty, że rozpuszcza mi połączenia komórkowe (kwestią fluffu, ze tak napomknę- odsłuchałam Cowboys and angels i jestem stracona dla świata. Wyobraziłam sobie to śpiewane głosem Deana, w pokoju motelowym gdzie siedzi na łóżku z Casem i oczy zwiększyły mi objętość co najmniej pięciokrotnie. Przez co, ze swoją dziką opalenizną wyglądam jak sowa śnieżna. Za. Dużo. Uroczości O.O Damn you, almaasi). A angst... Jak niedawno rozmawiałyśmy, Dean nie jest tu jakoś WYBITNIE Deanowy, nie wkurza się i nie zamyka w sobie z takim, wiecie, zacięciem, tylko mówi, ze kocha i w ogóle. A mnie człowiek nie daje rady zachować stałego stanu skupienia i z każdym słowem rozpuszczam się coraz bardziej. Hufff...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wagant



Dołączył: 18 Lip 2013
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:35, 26 Lip 2013    Temat postu:

Jeszcze nie miałam chwilki żeby przeczytać najnowsze dzieło, ale przyrzekam, że ją znajdę! :)

Tymczasem....
Nie wiem, czy to już tutaj było, ale screw this i tak wstawiam.
http://www.youtube.com/watch?v=Kiv2c0PrxpY&list=PL4E9A2B92267F2307

To zdecydowanie powinno znaleźć się w kinach. <3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wagant dnia Pią 18:36, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:04, 26 Lip 2013    Temat postu:

Wagant napisał:
Jeszcze nie miałam chwilki żeby przeczytać najnowsze dzieło, ale przyrzekam, że ją znajdę! :)

Tymczasem....
Nie wiem, czy to już tutaj było, ale screw this i tak wstawiam.
http://www.youtube.com/watch?v=Kiv2c0PrxpY&list=PL4E9A2B92267F2307

To zdecydowanie powinno znaleźć się w kinach. <3


:hamster_moe: :hamster_moe: :hamster_moe: :hamster_moe: Ja chcę to zobaczyć w wersji pełnometrażowej!!!! Niech ktoś to nakręci, pretty please?? :hamster_bigeyes:

EDIT: rozdzia 6 :)

Rozdział 6

Następnego dnia Cas posłał po prawdziwego lekarza i pod wieczór mężczyzna przybył do dworu z najbliższego miasta, by opatrzyć rany Deana. Same w sobie nie były one najgorsze, ale Dean miał gorączkę wywołaną niewielką infekcją, z powodu której lekarz musiał się nim zająć.
Lekarz przemawiał łagodnie do Deana, który na zmianę przytomniał i odpływał, i przepisał mu maść leczniczą z wyciągami roślinnymi.
Minął kolejny dzień i Dean oprzytomniał już w pełni, gorączka nieco ustąpiła i ból był już dużo mniejszy, niż pierwszego dnia. Przysyłano jedzenie z głównego domu, ale nie towarzyszyły temu żaden list, tylko pojedyncza gałązka kwitnącej koniczyny, coś z ich przeszłości, kiedy to godzinami leżeli w koniczynie, sprawdzając, kto jako pierwszy uciekłby przed pszczołami. Pewnego razu tam zasnęli i obudzili się odkrywając, że się ściemniło i że teraz latały nad nimi świetliki zamiast pszczół.
Jedzenie było pożywne, lepsze od tego, które zazwyczaj jedli Dean i Sam, ale było go też dużo, wystarczało dla nich obu i jeszcze trochę zostawało. Jednak Castiel nie opuszczał domu, zamknąwszy się w swoim pokoju, pomimo tego, że siostra godzinami nawoływała go z korytarza, cichym tonem mówiąc, że „przepraszała” i że Castiel „nie mógł powiedzieć ojcu!”
Castiel nie odpowiedział.

Trzy dni po tym, jak Castiel położył ręce na jego bracie, Sam wciąż był wściekły. Dean próbował mu to wyjaśnić, ale nawet on nie mógł sprawić, by prawda brzmiała lepiej lub była mniej okropna, niż w rzeczywistości. Joanna dołączyła do Sama w opiece nad jego bratem, nakazując mu leżenie w łóżku i posykując z dezaprobatą, gdy tylko Dean próbował wstać lub choćby się poruszył. Kiedy pewnego ranka bandaże wreszcie nie były zakrwawione, a gorączka całkowicie ustąpiła, Dean wrócił do pracy – ku wielkiemu niezadowoleniu Sama. Dean nie pamiętał tej nocy zbyt dobrze, ale był pewien, że Castiel przeprosił… i to wielokrotnie, kiedy go trzymał i się nim zajmował. Przysłał lekarza i jedzenie… musiało to znaczyć, że myślał poważnie, tak? Że naprawdę było mu przykro?
Sam tego nie przyznał, ale bardziej niż o fizyczne rany Deana lękał się szoku emocjonalnego, który przyniosło ze sobą to naruszenie zaufania. Ale co najgorsze, to że Dean zdawał się nie być naprawdę zły na Castiela, czego Sam nawet nie był w stanie zaczynać rozumieć.

Minął tydzień od czasu, kiedy Castiel zaatakował Deana swoim gniewem i bólem; minął tydzień od czasu, gdy ktokolwiek ostatnio widział młodego pana. Służący przynosili mu jedzenie, ale w większości pozostało nietknięte, poza czasami brakującymi tu i ówdzie kawałkami.
Anna odwiedzała go każdego dnia, wsuwała mu liściki pod drzwi i szeptała przez dziurkę od klucza, błagając brata, by ten wyszedł. Nie rozumiała, czemu był na nią taki wściekły; była niesamowicie przywiązana do Deana, ale skończyłaby z tym ciągniętym przez siebie związkiem, jeśli to aż tak złościło Castiela.
Ich ojciec pojechał na biznesowe spotkanie do Nowego Jorku i miało go nie być dobrze ponad dwa miesiące. Zostawił dom w rękach Castiela wraz z długim listem pełnym instrukcji wsuniętym pod drzwi. Nie miał czasu na gierki, a wiedział, że Cas dąsał się z jakiegoś powodu.
- Bądź mężczyzną, Castielu. Zachowujesz się jak dziecko! – szczeknął przez drzwi, po czym wyszedł.
Z Milton Manor wyruszył powóz, zabierając ze sobą ich pana, a także ciemną chmurę strachu i obawy, jaką mężczyzna sprowadzał na to miejsce, gdy tylko tam był. Wciąż jednak Castiel nie opuszczał pokoju.
10 dni po chłoście Anna poszła odwiedzić Deana w stajni, mając nadzieję, że on mógłby namówić jej brata do wyjścia. Nie miała pojęcia o tej karze, bo chociaż wśród służby wieści rozeszły się z szybkością pożaru, to ukrywano to przed panienką Anną… ponieważ wszyscy znali powód, dla którego pan Castiel się wściekł… i wszyscy też wiedzieli, że to Anna rozpoczęła związek pomiędzy nią a Deanem.
- Dean? Jesteś tu?

Dean skrzywił się na dźwięk znajomego głosu, przerwał pracę i powoli i ostrożnie się odwrócił, ponieważ szybkie ruchy wciąż były dla niego niewygodne. Anna wyglądała na zmartwioną, kiedy kroczyła przez dziedziniec. Zatrzymała się kilka stóp przed nim i zerknęła na niego z ciekawością.
- Przepraszam za to, co się wydarzyło – powiedziała, uśmiechając się z zakłopotaniem i unosząc jedną dłoń, by dotknąć mu ramienia. – Nie powinien był nas zobaczyć… W przyszłości będę bardziej ostrożna.
Dean potrzebował chwili, aby sobie uświadomić, że Anna nie wiedziała. Zachowywała się zbyt normalnie, zbyt swobodnie na to, by wiedzieć, co się stało, gdy tylko odeszła, a on nie zamierzał być tym, który jej o tym powie. Nie musiała wiedzieć. Wobec tego wzruszył ramionami, tylko połowicznie odwzajemniając jej uśmiech.
- Anno, jestem trochę zajęty… - powiedział, mając nadzieję, modląc się, by zrozumiała go i zostawiła w spokoju, ale Anna tylko podeszła bliżej i dalej mówiła, obejmując mu twarz.
- Chodzi o Castiela… od prawie tygodnia nie wyszedł z pokoju. Martwimy się o niego, ale on z nikim nie chce rozmawiać…
Deanowi opadło serce, kiedy słuchał słów Anny, uświadamiając sobie, co miała na myśli. Chciała, by poszedł i z nim porozmawiał. On, Dean, który był powodem wściekłości Castiela i ofiarą tej okrutnej kary. Przełknął z trudem, spuszczając wzrok, i próbował wydawać się spokojny. Kiedy ponownie podniósł wzrok, już się nie uśmiechał.
- Zajrzę do niego – powiedział stanowczym, zdecydowanym głosem pomimo strachu, jaki się w nim gotował.
Podążył za panienką na wzgórze i do domu. Nie był tu całe lata, przez prawie dekadę. Cicho weszli po schodach na górę, a kiedy doszli do zachodniego skrzydła, w którym znajdował się pokój Castiela, Anna bez słowa zostawiła go samego.
Dean w tej chwili drżał. Nie mógł się ruszyć ani o krok, oddychał chrapliwie, a całe jego ciało odmawiało zbliżenia się do mężczyzny, który sponiewierał go zaledwie 10 dni temu. Wtedy, pomimo szalejącego w nim strachu, Dean uniósł dłoń i zapukał do drzwi. Raz, potem drugi.
- Cas… - powiedział żenująco cichym głosem. – Panie Milton, to ja… Dean… - dodał już głośniej.

Przez minutę w pokoju panowała cisza, a potem rozległo się skrzypienie, gdy ktoś w środku podniósł się z łóżka i cicho podszedł do drzwi. Szczęknął zamek i drzwi otwarły się na całą szerokość. Stał w nich Castiel; oczy miał zapadnięte i czerwone, okolone ciemnymi sińcami, zeschłe usta i ściągniętą twarz. Spojrzał na Deana wzrokiem pełnym żalu, troski i wstydu, a kiedy oczy zaszły mu łzami, dolna warga zaczęła mu drżeć. Castiel nie był w stanie nic powiedzieć, bo gardło miał zbyt ściśnięte na skutek wypełniających go łez i emocji, co blokowało wszystkie słowa, jakie pragnął wypowiedzieć, chociaż wiedział, że one niczego nie naprawią.
Mężczyzna, który stał przed Deanem, nie był tym samym mężczyzną, który wrócił do domu po 7 latach spędzonych w szkole. Nie było w nim nic zimnego i bezdusznego, całe posłuszeństwo i szkolenie zniknęło, odarte z niego pozbawionym uczuć działaniem, jakie podjął wobec jedynej osoby na świecie, jaka naprawdę się dla niego liczyła.
Deana… jedynej osoby, jaką kiedykolwiek kochał.
Castiel zdołał wreszcie otworzyć usta i wydać z nich jakiś dźwięk. Dławił się emocjami i z trudem formułował słowa.
- Ja… tak bardzo p-przepraszam… - z oczu polały mu się łzy i Castiel odwrócił wzrok. Wokół jego szyi było teraz widać jakiś sznur, ponieważ tunika, w której sypiał, była dużo niżej wycięta pod szyją, niż koszule, jakie musiał teraz nosić jako dorosły. Na środku piersi mężczyzny, pod nieznacznie przezroczystym materiałem, widniało niewielkie wybrzuszenie, i po kształcie widać było wyraźnie, jaki naszyjnik Castiel nosił.

Dean potrzebował chwili, aby przyjrzeć się obrazowi załamanego mężczyzny przed sobą. Rozmyślał o Castielu w ciągu tych ostatnich paru dni, zastanawiał się, czemu nie przyszedł on, aby go zobaczyć, czemu tak całkowicie odseparował się od świata. Teraz widział i rozumiał, że to wstyd i poczucie winy więziły Castiela wewnątrz, nie pozwalając mu wybaczyć samemu sobie. Przygryzł sobie dolną wargę; rozcięcie, którego się nabawił w trakcie tamtej pamiętnej nocy, wciąż było widoczne i bolało, ale się tym nie przejął.
- Wygląda pan okropnie – powiedział po prawdopodobnie najdłużej przeciągającej się ciszy pomiędzy nimi i wreszcie podniósł wzrok.
Oczy Castiela były pełne łez i w pierwszym odruchu Dean chciał podejść bliżej, otrzeć je, ucałować mokre policzki i zlizać tę słoną wilgoć symbolizującą ból. Zamiast tego ponownie spuścił wzrok, poszedł w stronę Castiela i wszedł do jego sypialni, odsuwając go łagodnie na bok, po czym zaczekał, by gospodarz zamknął za nim drzwi. Podszedł do wielkiego okna i odciągnął jedną z zasłon na bok, ignorując charczenie Castiela, a następnie zrobił to samo z drugą. Otwarł drzwi balkonowe, wdychając świeże powietrze z zewnątrz. Kiedy się odwrócił, Castiel stał na środku wielkiego pokoju, wyraźnie nie wiedząc, co robić. Wydawał się mały i samotny i przez chwilę przypominał Deanowi tamtego Castiela, którego znał siedem lat temu, nieśmiałego, łagodnego Casa, którego nauczył jeździć konno i pływać, którego pocałował, którego pokochał. Lekko pokręcił głową i podszedł bliżej, stając zaledwie stopę od niego.
- Proszę pana, pan od wielu dni nie jadł… pozwoli pan, że przyniosę coś z kuchni…

Dean powiedział „proszę pana” i Castiel skrzywił się, patrząc sobie pod nogi. Zacisnął dłonie na tunice i przełknął z wysiłkiem.
- Proszę… Wiem… nie mam prawa prosić cię o to, ale… - Cas spojrzał Deanowi prosto w oczy. W jego własnych czaił się ból wywołany dystansem między nimi, ponieważ dla Castiela to były mile, odległość większa niż ocean, który ich kiedyś rozdzielał, nie zaś kilka stóp, jak podpowiadała mu rzeczywistość. - ...proszę, nie nazywaj mnie tak… - zamknął oczy i odetchnął powoli, ze smutkiem, po czym otwarł je znowu i jeszcze raz spojrzał na Deana. – Popełniłem błąd… ja… nie miałem prawa ci tego zrobić. Anna powiedziała mi o wszystkim… że to ona zaczęła… to coś… między wami… i że ty byłeś wobec niej wyłącznie uprzejmy. – Przełknął z trudem, marszcząc brwi i próbując wyjaśnić wszystko możliwie najlepiej… ale nie dało się wyjaśnić tego, co zrobił. – Przepraszam, Dean. Nie powinienem był tego robić…

Każdym słowem, każdą wypowiadaną sylabą Castiel błagał o wybaczenie, o zbawienie, ale Dean odczuwał to tak, jakby ktoś rozrywał mu świeżo zasklepione rany, posypywał je solą i polewał alkoholem, sprawiając, że paliły i że Dean nie był w stanie zapomnieć o tym zdarzeniu.
- Nie… nie musisz przepraszać – powiedział, ale głos go zdradzał, drżąc pomimo spokojnych słów, jakie wypowiadał. – Już o tym zapomniałem. - Jednak Castiel zdawał się mu nie wierzyć. Oczywiście, że nie uwierzył, nie był głupi. Może spędzili osobno więcej czasu, niż razem, ale Castiel wciąż był osobą, która znała Deana najlepiej, i ta świadomość sprawiła, że poczuł okrutną, gorzką satysfakcję. Kiedy ponownie spojrzał w oczy Castiela, stwierdził, że jego spokojna fasada zaczęła się kruszyć, rozpadać niczym zamek z piasku pod falą przypływu i spadać niczym zwiędły liść. – Proszę, po prostu… nie… nie rozmawiajmy o tym…

Castiel szybko kiwnął głową i spojrzał w dół, z całych sił próbując nie wyciągnąć rąk i nie objąć mocno drugiego mężczyzny, czego teraz tak desperacko pragnął. Całe szkolenie, pranie mózgu i połajanki, bicie i samotne więzienie – nic z tego się nie ostało wobec odnowionej miłości do stojącego przed nim mężczyzny.
Pomyśleć, że mógł go skrzywdzić, nawet w gniewie… Cas ponownie poczuł się chory i cofnął się od Deana w stronę łóżka, przywierając do jednego ze słupków podtrzymujących baldachim. W czasie jego nieobecności zmieniono łóżko w jego pokoju na coś większego i bardziej pasującego do dorosłego, łóżko z czterema słupkami i siatką na komary zwisającą z nich latem, ale teraz otaczały je ciężkie kotary, aby zatrzymać ciepło w środku. Cas oparł się o słupek i spuścił wzrok.
- …musisz wiedzieć… nigdy więcej cię nie uderzę.
Powiedział to łagodnie i cicho, ale kryła się za tym gwałtowność, która mówiła o obietnicy, o czymś, co w Castielu płonęło i nigdy nie miało zgasnąć.
Raz popełnił błąd… to się nigdy więcej nie wydarzy.

- … przestań… - choć słowa Castiela były szczere i uczciwe, Dean nie mógł tego znieść. Nie mógł wytrzymać widoku swego dziecięcego przyjaciela w takim stanie, załamanego, pełnego poczucia winy i emocjonalnie zszarganego. Po prostu nie mógł. - …tylko… tylko przestań, proszę… Już… już jest dobrze…
Zmusił się do niewielkiego uśmiechu i spojrzał na Castiela, opierającego się o słupek przy swoim wielkim łóżku i gapiącego się na niego z niedowierzaniem. Dean nie mógł zbyt długo znieść jego spojrzenia i znowu odwrócił wzrok, pozwalając oczom błądzić po skąpo umeblowanym pomieszczeniu. Niewiele się tu zmieniło, atmosfera była równie ponura i samotna, jak zawsze, i Dean poczuł się jak w więzieniu, pozbawiony nadziei. Oddech mu przyspieszył i Dean szybko podszedł bliżej. Położył Castielowi dłoń na ramieniu i mężczyzna spojrzał mu w oczy.
- Zaczekaj tu… Przyniosę ci coś do jedzenia.
Odwrócił się po chwili, zdjął rękę z ramienia Castiela i natychmiast zatęsknił za ciepłem drugiego mężczyzny, ruszając do drzwi.

Castiel zamknął oczy i pozwolił płynąć wrzącym łzom, spływać im po śladach widniejących tam od wczesnego ranka, kiedy to obudził się z kolejnego koszmaru.
Dean wyszedł z pokoju i Cas opadł na podłogę, wyciągnął amulet i ścisnął go tak, jakby był on światłem prowadzącym go przez niespokojne morze. Zrujnował wszystko, stracił jakąkolwiek nadzieję na ujrzenie tego Deana, jakiego kiedyś znał, swego beztroskiego przyjaciela z dzieciństwa, w smutnym mężczyźnie, który przyszedł go dziś odwiedzić.
Cas odetchnął głęboko, by się uspokoić, potem wstał i podszedł do umywalni stojącej na toaletce. Obmył twarz z łez i kurzu, podobnie szyję i ręce. Odwrócił się, przeszedł na drugą stronę pokoju, wyciągnął czyste ubrania i zaczął się przebierać. Był nagi, jak go Pan Bóg stworzył, kiedy do pokoju wszedł Dean, pchając drzwi plecami, ponieważ w rękach dźwigał tacę z jedzeniem i świeżą wodą.
Cas zamarł i zszokowany szeroko otwarł oczy. Stał przy łóżku z bielizną w dłoni i pokazywał światu swoją bladą skórę oraz gładkie połacie szczupło umięśnionego, bardzo dorosłego ciała.

Dean spodziewał się, że Cas nie będzie gotów, kiedy ponownie wszedł do jego sypialni tyłem, i chciał mu dać chwilę na wzięcie się w garść – jednak kiedy się odwrócił i ujrzał, że Castiel potrzebowałby znacznie więcej czasu, niż krótkiej chwili, wyładowana taca niemal wyślizgnęła mu się z rąk. Z tacy zsunęła się kiść winogron, ale Dean nawet tego nie zauważył. Skupiał wzrok na nagim ciele drugiego mężczyzny, całkowicie nieświadom, jakie to było z jego strony niegrzeczne i niewłaściwe, tak bezwstydnie się gapić.
- Ty… - zaczął, ale nie miał pewności, co próbował powiedzieć. Przeniósł wzrok z nagiej piersi Castiela na jego brzuch, płaski i nieznacznie umięśniony, a potem jeszcze niżej, tam, gdzie jedna z jego rąk spoczywała na biodrze. Skóra Castiela była niemal biała i była to jedna z cech, które Dean zawsze najbardziej w nim kochał. Przełknął ciężko i spróbował z całych sił unieść głowę, by spojrzeć Castielowi w oczy. Odchrząknął. - …jedzenie… powinieneś zjeść kolację…
Wreszcie zdołał odwrócić wzrok, przełknął jeszcze raz i obrócił się, by zanieść tacę na stolik nocny. Ustawił ją i zajął się starannym układaniem małych porcji na tacy, aby dać Castielowi czas na ubranie się, a sobie szansę na opanowanie podniecenia, jako że jego ciasne spodnie do jazdy już zaczęły się nieco wybrzuszać w kroku.

Castielowi udało się wreszcie wrócić myślą do teraźniejszości; sposób, w jaki Dean błądził wzrokiem po jego ciele, nie przeszedł niezauważony. Poczuł rumieniec wypełzający mu na policzki i ubrał się szybko w czarne spodnie i jasnoniebieską koszulę, która wisiała na spodniach i otwierała się przy szyi. Amulet wciąż się pod nią krył, z dala od wścibskich oczu. Ukrywał go przez cały pobyt w szkole, wiedząc, że biżuteria była surowo zabroniona i że wszystkie zakazane przedmioty były odbierane i niszczone.
Cas odchrząknął dając znać, że Dean mógł już podnieść wzrok, i kiwnął mu głową, zanim się odezwał.
- …dziękuję ci za to – oblizał się i lekko zmarszczył, mając nadzieję na sprowadzenie rozmowy na coś rozpraszającego. – Mój ojciec wyjechał na dwa miesiące do Nowego Jorku. Będę tu zwierzchnikiem na czas jego nieobecności… Proszę, daj mi znać, czy ci czegoś nie trzeba… podobnie, jak innym tutejszym mieszkańcom. Teraz nie znam wszystkich… tyle się zmieniło.
W trakcie przemowy podszedł do okna i odciągnął ciężką zasłonę, by wyjrzeć na zewnątrz. Pochmurny dzień rzucał miękkie światło na jego twarz, uwidaczniając ciemny zarost i kryształowo niebieskie oczy; jego profil kontrastował z ciężkimi, ciemnoczerwonymi zasłonami.

Dean kiwnął głową, nalał szklankę wody i podszedł do Castiela, wręczając mu wdzięcznie zaokrąglone naczynie. Długo na siebie patrzyli i Dean bez wstydu obserwował, jak Castiel podniósł szklankę do ust i zaczął pić. Kropla wody spłynęła mu po brodzie i gardle, i Dean prawie nie był w stanie nie sięgnąć i jej nie zetrzeć. Opanował się jednak i odwrócił w samą porę; podszedł do nocnego stolika i zaczął przestawiać talerze i sztućce.
- Nie powinieneś siedzieć cały dzień w domu – powiedział bez związku i poczuł gorące spojrzenie Castiela na karku. – O tej porze roku krajobraz jest piękny. Nie powinieneś marnować czasu wewnątrz, skoro na dworze wciąż jest łagodnie. – Odchrząknął, po czym odwrócił się, postąpił kilka kroków naprzód i oparł się o słupek. – Mógłbyś po prostu wezwać służących… Jestem pewien, że byliby zachwyceni mogąc cię znowu spotkać.

Cas potrzebował wszystkich sił, aby nie podbiec i nie rzucić Deana na łóżko, jak to bywało, kiedy byli dziećmi, kiedy chichotali i mocowali się, dopóki nie zaczynali dyszeć z wysiłku. Nie zrobił tego jednak, choć dłonie aż go swędziały, aby dotknąć Deana znowu, aby cofnąć się do dnia, w którym wrócił do domu i zamiast zareagować jak pozbawiony życia manekin, w jakiego go zamienili, móc objąć Deana i powiedzieć mu, jak bardzo za nim tęsknił. Jak bardzo wciąż go kochał, nawet, jeśli nie powinien. Nawet, jeśli to był grzech.
Zamiast tego stanął prosto i spojrzał na pola, jednocześnie słuchając Deana i rozkoszując się brzmieniem jego głębokiego, ciepłego głosu. Cas odezwał się ponownie i aż się zarumienił, gdy usłyszał, jak szorstko brzmiał jego głos w porównaniu do głosu drugiego mężczyzny,
- Dziękuję… Myślę, że dziś wieczór zwołam spotkanie… może na kolację… Kiedy ostatnio rodzina zjadła kolację razem ze służbą? – odwrócił się i spojrzał na Deana, pytająco unosząc brew. Castiel pamiętał długie pikniki z czasów dzieciństwa, na które wszyscy brali wolny dzień, kiedy jego ojca nie było w domu, i na których służący i dzieci państwa bawiły się razem, jadły i spały w cieniu jabłoni.

Dean oblizał się, niezdolny odwrócić wzroku od młodego mężczyzny patrzącego na niego z zainteresowaniem, do tego z wciąż mokrą szyją. Przełknął i powoli pokręcił głową.
- Nie pamiętam – powiedział zwyczajnie i była to prawda.
Od kiedy Castiel wyjechał, ta tradycja powoli wygasała, aż wreszcie związek pomiędzy rodziną Miltonów i ich służbą stał się równie zimny jak Castiel, kiedy wrócił ze szkoły.
Ponownie spotkali się wzrokiem i ponownie żaden z nich nie był w stanie za szybko tego przerwać. Tym razem to Castiel zrobił pierwszy krok, odwracając się, aby znowu wyjrzeć przez okno, i Dean wreszcie mógł się ruszyć.
- Zostawię cię, żebyś mógł zjeść – powiedział, powoli zbliżając się do drzwi, i zatrzymał się z dłonią na klamce. – Proszę, Castiel, jedz. Martwię się o twoje zdrowie.
Po tych słowach Dean opuścił sypialnię i pospieszył korytarzem i schodami do kwater służby. Kiedy wpadł do swojego pokoju, pomieszczenie było puste. Zamknął drzwi i opadł pod nimi, oddychając ciężko.
- Cas… - wydyszał, zamykając oczy i wracając myślą do chwili, w której wszedł do sypialni i zastał swego pana całkiem nagiego, z lekkim rumieńcem na policzkach. Stęknął i wsunął sobie rękę w spodnie. Mocno złapał swoją erekcję i doprowadził się na szczyt, wyobrażając sobie smukłe ciało Castiela, jego szczupłe biodra i jego pięknego fiuta…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Pią 19:52, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:37, 26 Lip 2013    Temat postu:

OŻESZKURWAJEGOMAĆ @_@ Pat, Pat, jestem absolutnie zachwycona i totalni, zupełnie wymiatasz @_@ Ale wiesz, prawda? Jak nie wiesz, to już wiesz XD
Co prawda nie miałam dotąd czasu, żeby poczytać w spokoju, ale o 21:38 człowiek zasługuje na to, żeby usiąść sobie z dobrym destielowym fikiem i podelektować się jak Bóg przykazał. No :3

A filmik genialny @_@ Ale jakoś temu filmowi nie wróżyłabym happy endu XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:55, 26 Lip 2013    Temat postu:

Dzięki :) Z góry uprzedzam, że nie wiem, kiedy kolejna wrzuta, ale po 6 rozdziałach w 2 dni chyba nie narzekacie, co?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 26 Lip 2013    Temat postu:

Ach kochanie @_@ Nie wiem, co jeszcze powiedzieć o tym fiku, bo wszystko zostało już o nim powiedziane :D (a ja ledwo na oczy patrzę, więc nie jestem w stanie się rozpisać, chociaż jestem absolutnie zachwycona)
Ale mam jedną refleksję. Znaczy czepiam się. Ale spać mi się chce, a jak chce mi się spać, to robię się nieznośna XD Cas i Dean na początku fika nie zachowują się jak siedmio- i sześciolatek. Autorki chyba dawno dzieci w wieku przedszkolnym nie widziały XD Koniec czepiania się, czas na zachwyty!

Jak zawsze odwaliłaś kawałek niesamowitej roboty, Patuś. Czyta się to wspaniale @_@ I chyba oryginał czytałam niezbyt uważnie, bo dzięki Tobie wychwyciłam kilka szczegółów, które wcześniej mi umknęły. Więc trochę czuję się tak, jakbym miała przed sobą zupełnie nowy fik :) Scenę, która wszystkim nam łamie serca oddałaś mistrzowsko. I wszystkie drobiazgi, i ilość napięcia między chłopcami w ostatniej scenie~ tłumacząc w ten sposób lejesz miód na moje serce @_@ Ja absolutnie nie będę narzekać po ilości dobra, jakim nas uraczyłaś. Będę musiała przeczytać to, co już mamy jeszcze kilka razy, bo jeszcze nie mogę uwierzyć, jak to jest dobre :3

Idę walnąć w kimono, bo nie trafiam w literki na klawiaturze ^^; Dobranoc słońca <3

//Czas na cojakiśczasowy przegląd tumblrowy:

Gifset, który mnie rozwalił XD




I co Misha rzekł o Casie w dziewiątce:
Cytat:
In terms of Castiel’s arc for the season on “Supernatural," now that he’s human, is he running the gamut of emotions? He must be dealing with hormones he’s not used to feeling.
Yes, for the first time, when a pretty girl talks to Cas, he takes pause. Not only does he have to face things like hunger pains and hormones, but also questions like, “What is my purpose if I’m a human, not an angel now?" And he wrestles with that quite sincerely.

Is he bitter about his situation, given what Metatron did to him?
I think he’s taking it rather stoically. In Season 5, when he danced around the edges of being human a little bit, he was a bit morose and self-pitying about it, and this time he’s quite a bit more stoic and accepting … It’s not a vendetta season for him [against Metatron].

Which human emotion are you most looking forward to having him explore?
Sex scenes. Yeah. Sex scenes.

How are the Winchesters dealing with him, given that he no longer has all of his useful angel mojo?
There is a tolerance … They’re not unsympathetic or totally begrudging of him. I think at this point, everybody has made so many mistakes that Cas’ participation in helping the angels fall at the end of the season was not intentional, so I don’t think there’s a huge grudge being carried there. But at the same time, Cas is bringing with him a host of problems — the fallen angels are all pursuing him, so he’s not a great guy to have around because he’s attracting a lot of bad attention.

A [link widoczny dla zalogowanych] link do całgo wywiadu z naczelnym trollem SPN :3

A na deser z cyklu "jaki ojciec, taki syn" XD
Cytat:
can we just discuss how West Collins sees cameras and immediately fixes them with the coldest stare I have ever seen on a baby’s face

and Thomas Padalecki is like “HEY CAMERA HOW ARE YOU I’M THOMAS I HOPE YOU HAVE A GREAT OLYMPICS 2012!!!!!!!!”
like father like son




A tak abstrahując. Uwielbiam Wrocław. To piękne miasto (i ma Nowe Horyzonty XD), ale przeraża mnie to, co ostatnimi czasy wyprawiają tamtejsi narodowcy. Skąd się biorą tacy ludzie? -_-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez antique dnia Sob 12:25, 27 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:03, 27 Lip 2013    Temat postu:

Ok, po pierwsze to nie POGODA, to kara od Boga zrzucona na ludzi za wszystkie grzechy od początku świata, po drugie przeczytałam plot filmiku i obejrzałam go pierwszy i ostatni raz 'cause it hurt like a bitch i po trzecie uwielbiam ten fragment ficzka, który właśnie rzuciła Pat (SZEŚĆ rozdziałów, swoją drogą @.@) bo zaczyna się dziać dobrze ale jeszcze jest tak o i UBÓSTWIAM zranionego, wystraszonego Deana i zranionego, pełnego poczucia winy Casa. Mwah.
I w końcu, pozwolę sobie "(...) so he’s not a great guy to have around because he’s attracting a lot of bad attention." Czekam aż Dean mu to powie, i Cas, jak to Cas, zabierze tyłek i znowu odejdzie. Boczemukurwanie.
Nie słuchać. POGODA. FUCKING POGODA.
Do Wrocławia jeżdżę tylko do Shao, więc raczej nie jestem na bieżąco z czymś, co jest NIEGEJOWE. Co się dzieje...?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Sob 13:07, 27 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:49, 27 Lip 2013    Temat postu:

Ach Linuś, ma być jeszcze lepiej podobno D: na szczęście jestem dziś himono onna i nigdzie nie wychodzę XD

quote="Lin"]UBÓSTWIAM zranionego, wystraszonego Deana i zranionego, pełnego poczucia winy Casa. Mwah. [/quote]
Nie powiem, jak to dobrze robi mojej sadystycznej części duszy, która wręcz obóstwa patrzeć, jak obaj się tarzają w słodkim poczuciu winy i strachu, ach! XD

Lin napisał:
]I w końcu, pozwolę sobie "(...) so he’s not a great guy to have around because he’s attracting a lot of bad attention." Czekam aż Dean mu to powie, i Cas, jak to Cas, zabierze tyłek i znowu odejdzie. Boczemukurwanie.

Dean niech się liczy ze słowami, bo już nadwyrężył pulę tym "we don't need your help" z 22. odcinka. Ostatnio robiłam sobie rewatch i trochę w środku umarłam po minie Casa, jak mu tak Dean poleciał TT_TT
Bardziej prawdopodobne mi się wydaje, że Cas sam nie będzie chciał zbliżać się do chłopaków, żeby nie narazić ich na niebezpieczeństwo (już tak w Czyśćcu zrobił). Ale w takim razie Cas powinien zamieszkać gdzieś na Syberii gdzie gęstość zaludnienia wynosi 0, bo każdy do kogo się zbliży może mieć przechlapane. Dean powiedział, że są rodziną, więc niech się teraz zachowa jak rodzina. Cas powinien już się nauczyć, że z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciach (i to najlepiej ustawić się w środku, żeby człowieka nie wycięli), ale jak przyjdzie co do czego, to się sprzeda za nią duszę, jako i Dean uczynił XD

Po pierwsze, narodowcy pobili jakiegoś rosyjskiego wokalistę, który występował na Nowych Horyzontach. Po drugie: [link widoczny dla zalogowanych]
Ręce i nogi mi po lekturze opadły. I aż się cieszę, że tacy przyjemni narodowcy nie przydybali mnie i mojej, jak chodziłyśmy we Wrocławiu za rękę ^^;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:21, 27 Lip 2013    Temat postu:

Właśnie uciekł mi pociąg i następny mam za pół godziny... O co chodzi z pogodą? Tak u was źle?
Czytałam fragment wywiadu z Mishą i zgroza mnie ogarnia na myśl o następnym sezonie...
Kolejna wrzuta nastąpi po rozdziale 9 :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:50, 27 Lip 2013    Temat postu:

Nadleciała do nas jakaś afrykańska fala upałów i jutro w Wawie mają być 34. stopnie oO Nie wychodzę z domu -_-

Boję się i niecierpliwię jednocześnie na myśl o kolejnym sezonie. Będzie ciężko, to pewne @_@


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:57, 27 Lip 2013    Temat postu:

antique napisał:
Po pierwsze, narodowcy pobili jakiegoś rosyjskiego wokalistę, który występował na Nowych Horyzontach. Po drugie: [link widoczny dla zalogowanych]
Ręce i nogi mi po lekturze opadły. I aż się cieszę, że tacy przyjemni narodowcy nie przydybali mnie i mojej, jak chodziłyśmy we Wrocławiu za rękę ^^;

Tak czytam sobie wszystko, i ten artykuł, i ten podlinkowany i tak sobie myślę. Refleksyja mnie najszła. Człowiek jest taki tolerancyjny względem wszystkiego, że już nie uważa tego za 'tolerancję'. Gej, czarny, wytatuowany od stóp do głów, nie wiem, ale patrzy i wiecie- jakbym miała hejtować ludzi z niebieskimi oczyma. Urodził się z niebieskimi ślepiami, nic w tym złego, takie ma, nikomu nie szkodzi, ładne to nawet. Przede wszystkim mnie ni ziębi ni parzy, najwyżej mogę pozazdrościć. Jest gejem, tak samo. Totalnie zupełnie naturalne. A w takich przypadkach człowiek czyta i uświadamia sobie, że żyje w kraju, w którym to jest dla ludzi PROBLEM. Problem do tego stopnia, ze choć totalnie ich nie dotyczy, poświęcają swój wolny czas i energię na hejt. Twórczy i wymagajacy sporo zachodu. W imię... Hejtowania. Konia z rzędem temu, kto mi wytłumaczy- mimo, ze jestem praktykującą katoliczką- jak związki par homoseksualnych mają zniszczyć uświęconą instytucję małżeństwa. Zresztą to samo tyczy się osób z zagranicy- problemy z wynajęciem mieszkania czy zrobieniem zakupów, bo nie jest Polkiem? WTF? Pamiętam, jak jeszcze na zajęciach z socjologii spierdoliłam (całkiem, um, grzecznie, tylko... Głośno^^''') prowadzącą, młodą siksę, która miała wykład o jakiśtam zachowaniach w różnych kulturach i z dumą oświadczyła, że ona nie hejtuje czarnych "bo to w końcu też jest człowiek" głosem, jakby chciała dodać "tak jakby" i ugryzła się w język. Na wyższej, renomowanej uczelni. Jakby nie można było w ogóle o tym nie mówić, bo to chyba nie gest dobrej woli, a całkowicie naturalna sprawa, tak? Może ja się niepotrzebnie zapiekliłam na tyle literek, ale pewnie dlatego, że zawsze byłam pulpetem, i przez li tylko wyłącznie fakt bycia tłustą świnią miałam złamaną rękę, wybite zęby i szkolne rzeczy spuszczane w kiblu przynajmniej raz w tygodniu. Nożesz kurwa. CO ZA KRAJ JA SIĘ PYTAM, CO ZA KRAJ.

patusinka napisał:
Właśnie uciekł mi pociąg i następny mam za pół godziny... O co chodzi z pogodą? Tak u was źle?

Biedactwo T.T Ale znam ten ból, pięć lat jeździłąm pociągiem dzień w dzień. Tyle tylko, ze zazwyczaj nie uciekały, a miały takie opóźnienia. PKP, panie, PKP :D
Co do pogody- u nas TRAGEDIA. Oddycham pierzem, nie powietrzem, mogłabym przysiąc. Ponadto w sobotę mam wesele, a w mojej sukience na owe, z pierdyliarda warstw tiulu, wytrzymuję 7 minut i 40 sekund max.

patusinka napisał:
Czytałam fragment wywiadu z Mishą i zgroza mnie ogarnia na myśl o następnym sezonie...

Tak jak czekałam nań z obłędem w oczach, tak dalej czekam, ale zaczynam się... Bać. Przeczytałąm jeszcze, ze aktorzy podobno przestali w ogóle poruszać destielowe tematy (na CC nie było słowa), bo twórcy zabronili, bo to podobno za daleko zaszło i trzeba to wszystko uciąć. W czym ma pomóc 9 sezon. Meh.

patusinka napisał:
Kolejna wrzuta nastąpi po rozdziale 9 :)

Uwielbiam. Mogę nawet zaciąć krzywe ząbki i czekać, żeby później dostać na raz tyle... DOBRA. I pławić się w nim bezwstydnie @.@

// [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
TBL: And the shipping of Dean and Castiel is quite a huge thing, too, where people just want to see the two of you together.

MC: I know. It’s kind of amazing. It’s something that I am fascinated by. I don’t understand it, but I’m fascinated by it. I guess from what I understand, that shipping occurs…there are people writing fiction that are about my character and another character on the show having this homoerotic dalliance. Some of the authors are straight men.

TBL: That always blows me away.

MC: It’s totally surprising. That never would have occurred to me.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Sob 21:06, 27 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 412, 413, 414 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 413 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin