|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grau_Wespe
Dołączył: 24 Kwi 2013
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:16, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Co do poprzedniego fika, prawda, zostawia taki spokój, daje wrażenie że jest tak jak być powinno.
Co do upałów, w nocy wróciłam z Budapesztu. Jak Ci ludzie moga tam żyć? ;_; 30 stopni w nocy - to nie jest normalne.
toteż 4 razy dziennie prysznic był przyjemną rutyną.
I, jak przechrzcił owe zjawisko mój przewodnik, moje ' zabawy w Mojżesza ' w fontannie również.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:39, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Patowego fika skomentuje jutro, przepraszam^^;
Na razie chciałam tak na szybko. Zaczęłam czytać Rippers. Czwarty rozdział. I póki co jest... wow. O wow. Co poszło źle? Co się wydarzyło? Co Deana do tego skłania? Dreszcze mam na samą myśl o tych walkach. Jezusie, zapowiada się cholernie ciekawa lektura, powiedzcie kochane, że tak jest do samego końca @_@
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:44, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Jest do końca :) I wyjaśni się, co kieruje Deanem. A jak tam Milton Manor? Skończone?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:29, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Jest do końca. I wszystko się wyjaśnia ślicznie. I... Matko, tam się dopiero zacznie dziać @.@ Jestem świeżo zakochana w pracach autorki. Srsly. Szkolny też jest boski.
//pojawił się drugi chapter sequela do Short fuse. Ale to jeszcze nie kompletma historia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Sob 22:35, 22 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:33, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
A to nie wszystkie. Na jej AO3 jest kilka oneshotów więcej, które umieściłam w swojej kompilacji. Szczególnie spodobało mi się BUNNY EARS :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:33, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Oh my, AΩ jest niedokończone, pozostałe maleństwa, łącznie z tymi bezseksowymi to sama uroczość, ale cholera jasna- 'Bunny ears' mi umknęło @.@ Nie ma tego złego, dzięki Pat miałam nadspodziewanie satysfakcjonujące niedzielne przedpołudnie :D Sama słodycz, po całości. I "Uh... Oh.. Um... Wow... Cas, uh... Surprise!" :'D Me gusta.
Swoją drogą, dopiero doczytałam- 30 stopni w nocy O.O Budapeszt oficjalnie ląduje na liście "Lin, i tak nigdy byś tam nie pojechała, ale teraz dodatkowo jeszcze nie chcesz".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Nie 10:37, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Grau_Wespe
Dołączył: 24 Kwi 2013
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:30, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Lin, tam nie szło spać. Pojechałam, tylko dlatego że musiałam.
Dosłownie nie szło spać. Szłam spać o 6, o 7 pobudka.
Jedyny, chłodniejszy okres jest między 3 a 4 rano. Od 4 na nowo zaczyna grzać, gdyż zaczyna się brzask.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:45, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
patusinka napisał: | A jak tam Milton Manor? Skończone? |
Skończone! @_@
Ale mam nauczkę. Nieważne jak nerwowa będzie akcja: nie będę sprawdzać zakończenia. Nie będę. Uwierzę na słowo, że epickie i wszystko skończy się dobrze, i złe mendy zapłacą za swoje przewinienia (ukręciłabym kark Lilith ><). Nie dość, że od zabierałam się do doczytania przez kilka dni, to jeszcze radość z zakończenia nieco spadła, bo wiedziałam wcześniej, co się wydarzy ^^;
Ale! Żeby nie było tak beznadziejnie, zakończenie było cudowne @_@ chodząca, błyszcząca, śliczniutka słodycz. Jestem absolutnie zachwycona i ten ficzek tanecznym krokiem wspiął się na sam szczyt ulubionych fików od camui i spółki @_@
A maleństwa dziewczęcia od Rippers czekają na swoją kolej :3 pościągałam wszystko, co jest zakończone XD
A Rippers... rany boskie, dziewczyny, Rippers @_@ Dotarłam do momentu, którym Cas nadstawia karku i nie mogę, siedzę jak na szpilkach O_O
A żeby nie było, że tylko w Budapeszcie jest piekarnik: jakąś godzinę temu nad Warszawą przeszła ulewa. Wychwalałam ją pod niebiosa, bo może choć trochę spadnie temperatura. A gucio, teraz oprócz piekarnika jest też sauna parowa -_- A ja myślałam, że Kyoto w czerwcu jest nie do zniesienia. Zapomniałam już, że polska pogoda też potrafi człowieka skopać po nerach ._.
//Skończyłam Rippers, skończyłam Rippers, jezusie, dziewczęta, jak mi dobrze w człowieka i w ogóle, jak mi fantastycznie @_@ Co za niesamowity, absolutnie wspaniały fik @_@ Absolutnie @_@
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez antique dnia Nie 15:44, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:32, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
To ja się chyba powinnam cieszyć z irlandzkiej pogody - wietrznie, przelotne opady i jakieś 16 stopni...
Mówiłam, że Rippers jest boskie :) Znaczy się, skoro mnie wciągnęło, to wiedziałam, że i was :) A teraz, antique, bierz się za ten ze szkołą baletową. Też ci się spodoba :D A jak tam wrażenia po wczorajszej wrzucie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Nie 16:34, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:50, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Rippers jest bardziej niż boskie @_@ Końcowa akcja rzeczywiście śmignęła~ zastanawiałam się nad tym, bo przeleciała okropnie, ale potem sobie przypomniałam co pisała Lin, że dziewczę z własnej woli przyśpieszyło akcję. Nie mam poczucia niedosytu, a jednocześnie mam, bo fik jest tak fantastyczny, że szkoda było tak szybko się z nim rozstać.
Za baletowego fika się zabiorę, ale najpierw muszę trochę popracować, bo czasem zapominam, że helloł, BoysLove Team XD
A wczorajsza wrzuta, Patuś... @_@ Rację mam, że tego fika nie mogę czytać bez towarzystwa chusteczek. I bez laleczki o imieniu John, której można wbijać szpileczki. Och, to jeden z tych fików, w których bardzo, baaaardzo się gościa nienawidzi. Ale spoko, lepiej mi jak sobie przypomnę, co Dean tatusiowi mówi pod koniec :3 Tylko, że wcześniej... z resztą co ja będę Wam mówić, same wiecie. W każdym razie. Pat, jest bosko. Język jest gładki~ z resztą tak ostatnio poczytywałam stare ficzki i porównując je z tymi najnowszymi zrobiłaś takie postępy... znaczy nie zrozum mnie źle. Od początku tłumaczyłaś niesamowicie i strasznie wczuwałaś się w postacie, co było boskie i klękajcie narody. Ale od tego czasu tak wygładził Ci się warsztat, że czytając mam wrażenie, że trzymam w rękach idealnie okrągłą kryształową kulę. Jest tak gładko, tak idealnie i tak niesamowicie. Nie wiem, srsly, czy kiedyś przestaniesz mnie zadziwiać @_@
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:41, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Dzięki. Prawdę mówiąc, teraz, kiedy wrzucam na bloga swoje starsze "dziełka" i poczytuję je dla wyłapania chocby części niedoróbek (co mnie czeka z MT, wolę nawet nie zgadywać...), to niektóre miałabym ochotę tłumaczyć na nowo, takie mi się wydają chropowate...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:02, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Rozumiem Cię skarbie, czytałam Tripping i aż jestem ciekawa, co jeszcze zrobiłabyś z tym i innymi fikami mając dzisiejsze doświadczenie :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:08, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Nie każ mi na nowo babrać się z Tripping, przynajmniej dopóty, dopóki nie zacznę go wrzucać na bloga :D Bo te krótkie ficzki są choćby po części poprawiane. Jednak za swoje najgładsze tłumaczenie uważam AND THIS IS ENOUGH. Uważam, że mi najlepiej wyszło. I przy okazji jest to mój absolutnie ulubiony ficzek :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:14, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
okej, na dobranoc rozdział 6 DARK :) Bawcie się dobrze przy lekturze!
Rozdział 6
Castiel siedział w samochodzie tuż na zewnątrz cholernie wielkiego domu. Miał białe ściany i kolumny, a Castiel nie miał pojęcia, że takie miejsca w ogóle istniały w Nowym Jorku. Znajdował się pośrodku niczego, z dala od zgiełku miasta, i otaczał go wielki mur, blokujący dostęp zarówno fanom, jak i paparazzim. Prawdopodobnie.
Castiel opuścił szybę w swojej Toyocie i wyciągnął dłoń, by przycisnąć guzik w małym, srebrnym pudełku. Coś w środku hałaśliwie zatrzeszczało, kiedy go przytrzymał, a gdy się odsunął, na chwilę zapanowała cisza, zanim wydostał się z niego głos.
- Halo? – zapytał głos, należący do kobiety, brzmiący jasno, radośnie i szczęśliwie. Castiela coś boleśnie ścisnęło na myśl o kobiecie wewnątrz domu Deana, otwierającej drzwi i witającej jego gości. Próbował z całych sił nie nienawidzić bezimiennej, bezcielesnej kobiety, ale zazdrość go piekła i nie umiał tego powstrzymać.
Kaszlnął, uspokajając się.
- Um, dzień dobry. Mam umówione spotkanie z panem Winchesterem. Jestem reporterem.
- Och! – wykrzyknął głos w pudełku, zadziwiająco radośnie. – Tak, oczywiście. Jedną chwileczkę i już wpuszczam.
Na linii zrobiło się cicho, po czym rozległo się przedłużone brzęczenie i brama powoli się otwarła, pozwalając Castielowi przejechać. Zaparkował samochód na ogromnym podjeździe, pełnym zieleni i żwiru, po czym wysiadł, podszedł do drzwi i nacisnął dzwonek. Zdenerwowanie krążyło mu w ciele, nawet, kiedy błagał swoje ręce, by nie drżały.
Po kilku sekundach drzwi otwarły się gwałtownie, ujawniając śliczną młodą dziewczynę, nie mającą więcej niż 21 lat, z kręconymi blond włosami i ogromnymi, roześmianymi oczami. Castiel mógł ją tylko znienawidzić.
- Cześć! – przywitała się entuzjastycznie, ustępując na bok, aby Castiel mógł wejść do korytarza. Wnętrze, tak jak się spodziewał, było równie ekstrawaganckie: wyglądające na drogie obrazy i dekoracje, minimalistyczne wzornictwo i totalnie NIE styl Deana. A przynajmniej nie tego Deana, którego znał Castiel. Castiel został wyrwany ze swego subtelnego zamyślenia, gdy dziewczyna zwróciła się do niego ponownie. – Ty musisz być Cas.
Castiel zmarszczył się.
- Jestem Castiel.
Dziewczynie nieznacznie zrzedła mina.
- Och, um, przepraszam, Castiel.
- W porządku – odpowiedział Castiel, ponieważ nie chciał jej urazić. Prawdę mówiąc, trochę jej współczuł: najwyraźniej była w związku z mężczyzną, który ukrył się w szafie tak głęboko, że prawie zawędrował do Narnii, a mimo to była tak rozkosznie szczęśliwa, że Castiel mógł jedynie przypuszczać, że była całkowicie nieświadoma.
Uśmiechnęła się, a Castiel nie mógł tego nie odwzajemnić. Dziewczyna wzbudzała sympatię, musiał to przyznać mimo swojej zazdrości.
- Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, gdzie podziewa się Dean – powiedziała Castielowi, gestykulując zawzięcie i zaczynając paplać. – Znaczy się, wiem, że gdzieś jest, ale to taki wielki dom, prawda? Niemal posiadłość! Więc, on gdzieś tu jest. Może powinnam do niego zadzwonić, ale to się wydaje trochę śmieszne, co? Dzwonić do kogoś znajdującego się w tym samym domu?
Castiel przerwał jej, zanim straciła oddech.
- Przepraszam, ale nie dosłyszałem, jak ci na imię?
Dziewczyna zarumieniła się.
- Och – sapnęła, uśmiechnęła się i spojrzała pod nogi. – Przepraszam, mam w zwyczaju gadać bez sensu. Po prostu czasami musisz mi powiedzieć, bym się zamknęła. Jestem Jess, tak przy okazji. Miło cię poznać.
- Jess? – powtórzył Castiel, zastanawiając się nad znajomym brzmieniem tego imienia, zanim w pełni do niego dotarło. – Och. JESS. Jak dziewczyna Sama?
Dziewczyna rozpromieniła się.
- Tak, to ja. Skąd wiedziałeś? Czy Sam o mnie wspominał?
- Tak – przyznał Castiel widząc, jak jej twarz rozjaśniła się jeszcze bardziej. – Powiedział mi, że chodzicie razem do Stanford. Powiedział mi też, że stoisz wyżej od niego.
- Cóż – odpowiedziała, rumieniąc się aż po czubki uszu – nie mam pewności co do tej ostatniej części, ale tak, chodzimy razem do Stanford. – Po tym zapanowała cisza, a twarz Jess płonęła szczęściem i miłością, gdy mówiła o Samie. Dopiero po chwili dziewczyna kaszlnęła i znowu się odezwała. – Więc przyjechałeś tu do Deana?
Castiel kiwnął głową, żołądek nieco mu opadł na myśl o powodzie, dla którego naprawdę się tu znalazł. Jess też pokiwała głową, wyjęła komórkę z kieszeni dżinsów i wybrała numer, zanim podniosła ją do ucha. Uśmiechała się do Castiela, który w ciszy korytarza mógł słyszeć połączenie. Nie minęło dużo czasu, aż ktoś odebrał.
- Dean? – spytała Jess, a Castiel usłyszał niewyraźną odpowiedź wyrażoną niskim, gburowatym głosem Deana. Dziewczyna ciągnęła dalej, marszcząc się i z zakłopotaniem rozglądając wokół. – Gdzie u licha jesteś? Chłopie, przysięgam na Boga, NIE potrzebujesz tak cholernie wielkiego domu.
Castiel uśmiechnął się nieznacznie słysząc gderanie w głosie Deana, ale ten uśmiech gwałtownie zniknął, kiedy usłyszał dźwięk kroków za płytkach za sobą i ujrzał, jak Jess szerzej otwarła oczy, zauważając kogoś.
- Tu jesteś! – powiedziała rozłączając się i z powrotem wsuwając telefon do kieszeni. Patrzyła Castielowi ponad ramieniem i Castiel wiedział, że Dean stał tuż za nim, ale nie mógł się jeszcze odwrócić. – Castiel przyjechał się z tobą zobaczyć. W sprawie raportu?
- Tak – usłyszał Castiel wykrztuszoną szorstkim głosem odpowiedź Deana. – Tak, Jess, widzę. Dzięki. Uch… Sammy jest na górze, tak przy okazji. Wspominał coś, że chce spędzić dzień na Coney Island, więc powinnaś z nim o tym pogadać.
Jess uśmiechnęła się w odpowiedzi, choć wyglądała na łagodnie zmartwioną.
- Tak, okej. Będzie wam dobrze tu na dole? – zapytała patrząc na Castiela i Deana. Castiel zastanawiał się, czy mogła wiedzieć, zanim uznał, że nie, oczywiście, że nie wiedziała: Dean nie podjąłby takiego ryzyka.
Castiel pokiwał głową, Dean pewnie też musiał, ponieważ Jess uśmiechnęła się do nich ostatni raz, zanim pobiegła schodami w górę, blond loki podskakiwały za nią. Castiel wciąż stał odwrócony twarzą od Deana, palce drgały mu nerwowo, a dłonie się pociły.
Wreszcie Dean kaszlnął.
- Cas, zamierzasz na mnie spojrzeć?
Castiel odetchnął, po czym obrócił się na pięcie, by spojrzeć na Deana.
- Jestem Castiel – powiedział, gapiąc się mocno i zdecydowanie na Deana, nie pozwalając sobie załamać się w obecności chłopaka – nie, teraz już mężczyzny, JEZU, wszystko się zmieniło – który tyle lat temu zostawił go załamanego.
- Racja – wymamrotał Dean, zginając palce i przestępując z nogi na nogę. Castiel zauważył, że mężczyzna nosił dzisiaj dżinsy, zestawione z luźną koszulką Led Zeppelin i ciężkimi butami. Zdał sobie sprawę, że była to ta sama koszulka, którą zwykł nosić, kiedy obaj byli nastolatkami, i zdławił tę myśl, zanim boleśnie rozkwitła mu w piersi. – Więc, uch, CASTIEL. Jakiś pomysł, jak to zacząć?
Castiel poprawił pasek torby, aby wygodniej spoczywał mu na ramieniu.
- Tak – odpowiedział. – Masz jakiś stół jadalny albo coś podobnego, przy którym moglibyśmy usiąść i przedyskutować projekt?
Formalność jego tonu była czymś bardzo obcym w jego relacjach z Deanem i Dean o tym wiedział, jeśli jego grymas mógł o czymś świadczyć.
- Tak. Jest tu jadalnia. Zaraz po twojej lewej stronie. Tam możemy porozmawiać.
Rzucał zdania chaotycznie i niespójnie, a na twarzy widniało mu zmieszanie i lekka krzywda. Castiel nie chciał rozmawiać z Deanem tak, jakby go znał, jakby dorastali razem, dojrzewali razem. Zamierzał to wszystko traktować jak to, czym było: spotkaniem biznesowym, czymś zakontraktowanym i profesjonalnym.
Castiel wszedł do pokoju, na który wskazał gestem Dean, i już bez zdziwienia ujrzał coś równie uporządkowanego i ekstrawaganckiego. Nieźle to wyglądało: ten sam stary Dean, ale najwyraźniej z zupełnie innym gustem. Dean zajął miejsce po jednej stronie, więc Castiel usiadł naprzeciwko.
Nie zachowywał się małostkowo, tylko profesjonalnie. To była różnica.
- Po pierwsze – zaczął Castiel, gdy już wyjął z torby wszystkie dokumenty i rozłożył je na drewnianym stole – powinniśmy przedyskutować, czego dokładnie oczekujesz po tym artykule.
Dean zmarszczył brwi.
- Czego do diabła miałbym oczekiwać?
Castiel powściągnął chęć przewrócenia oczami. Był PROFESJONALISTĄ.
- Cóż, ten artykuł ma powstać na cześć twoich najnowszych osiągnięć, więc może byś chciał, aby skupiał się na przedstawieniu cię w korzystnym świetle, aby zainteresowały się tobą inne kluby? Być może po to, aby dostać oferty z Primeship w Anglii?
- To Premiership – powiedział zamyślony Dean, a Castiel nie mógł nie wspomnieć, jak kiedyś ten mężczyzna, kiedy jeszcze byli nastolatkami, wcałowywał mu tę wiedzę w skórę, i z jaką irytacją Dean próbował nauczyć Castiela cudów brytyjskiej piłki nożnej. – Ale nie, nie chcę iść nigdzie dalej. Cieszy mnie to, co mam, dzięki.
- W porządku – powiedział Castiel, zapisując coś w notesie. – Chciałbyś więc, aby artykuł był po prostu o tobie? Jeśli wolisz, moglibyśmy skupić się na twoim życiu osobistym. Może też ściągnąć speców od reality show, jeśli będziesz wystarczająco rynkowy. Znaczy się, jesteś młodą gwiazdą sportu, wyobrażam sobie, że E! mogliby zrobić coś takiego, albo…
Dean walnął pięścią w stół, skutecznie przerywając wywody Castiela.
- Do cholery, Cas – zawarczał. – Czemu, do diabła, myślisz, że chciałbym być w telewizji? Wiesz, że nie lubię być na świeczniku. Jezu, jak, do cholery, myślisz, czemu zatrzymuję swoje życie dla siebie?
- Zgodziłeś się na wywiad – odpowiedział Castiel lodowatym tonem, nie patrząc Deanowi w oczy. – Więc przynajmniej odrobinę musiałeś przemyśleć swoje stanowisko w kwestii bycia w centrum zainteresowania.
Castiel ujrzał, jak dłonie Deana na blacie zwinęły się w pięści, i usłyszał jego ciężki oddech.
- Nie – wycedził. – Nie, ja… nie dbam o to, w jakim świetle postawi mnie ten artykuł. Napisz, cholera, co będziesz chciał. Ty tu jesteś dziennikarzem, wszystko zależy od ciebie.
Castiel pokiwał głową i zapisał coś więcej w swoim notesie. Kiedy spojrzał w górę, Dean patrzył na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, ale oczy miał przeszywająco zielone.
- W porządku. Następnie powinniśmy…
- Czy naprawdę nie będziemy… - zaczął Dean, przerywając Castielowi w środku zdania. Potem przerwał, odetchnął i spojrzał Castielowi prosto w oczy. – Czy naprawdę będziemy udawać, że się nie znamy?
Castiel poczuł zdziwienie tym, że Dean po prostu wyszedł i to powiedział. Ręka zamarła mu nad papierem, boleśnie mocno ściskając ołówek, do tego stopnia, że jego blada skóra poczerwieniała w miejscach nacisku. Policzył w myślach od 10 do 1 i odpowiedział.
- Tak – odrzekł w końcu. – Będziemy. To tylko praca, jasne? Po prostu artykuł, któego potrzebuję dla swojej kariery, i obaj będziemy się zachowywać profesjonalnie i serdecznie, dopóki nie przyjdzie czas się rozejść. Czy to jasne, panie Winchester?
Dean zauważalnie drgnął słysząc ten formalny zwrot.
- Jeśli… jeśli tego chcesz, Cas. Castiel. Przepraszam.
Castiel urwał.
- Dziękuję – powiedział wreszcie.
W kieszeni zaczął dzwonić mu telefon. Wyjął go i ujrzał na wyświetlaczu imię Baltazara, po czym przewrócił oczami na widok zdjęcia, jaki Baltazar ustawił sobie jako zdjęcie kontaktu: było to jego zdjęcie całującego Castiela w policzek, obrzydliwie wręcz mokro, z zeszłorocznego przyjęcia gwiazdkowego.
- Muszę to odebrać – powiedział Castiel, a Dean tylko pokiwał głową, zacisnąwszy usta.
Castiel odebrał i przyłożył telefon do ucha, które natychmiast zostało napadnięte donośnym głosem Baltazara.
- Cassie! – oznajmił głośno, że Castiel aż się skrzywił. – Gdzie się, do licha ciężkiego, podziewałeś? Myslałem, że cię zmiotło z powierzchni ziemi! Nawet nie odbierałeś telefonu.
Dean dziwnie gapił się na Castiela, a Castiel się zastanawiał, czy Dean mógł słyszeć wypowiedź Baltazara. Prawdopodobnie mógł, ponieważ Baltazar był okropnie hałaśliwy, a dom był tak duży, że tam, gdzie siedzieli, panowała cisza.
- Przepraszam – odpowiedział Castiel, skupiając wzrok na stole przed sobą. – Byłem zajęty.
Baltazar parsknął śmiechem.
- Zawsze jesteś zajęty, ty cholerny pracoholiku. Dlatego też postanowiłem, że dziś wieczorem wychodzimy i zamierzam cię upić. – Castiel zaczął protestować, ale Baltazar po prostu mu przerwał. – Nie kłóć się, Cassie. Potrzebujesz tego. Już zbyt długo chodzisz z kołkiem w dupie i musimy się go pozbyć. A najlepiej zastąpić jakimś niezłym fiutem.
Castiel prychnął i zaczerwienił się, aż nazbyt świadomy obecności Deana naprzeciwko.
- Baltazar! – upomniał go, ale w odpowiedzi usłyszał tylko szorstki śmiech. – Dobra. Dobra! Możemy wyskoczyć na drinka. Po prostu… teraz muszę kończyć. Spotkamy się o 20.00, tam, gdzie zwykle, okej?
- Wspaniale. Nie mogę się doczekać. Ubierz się jak zdzira!
Castiel parsknął śmiechem.
- Baltazar, zjeżdżaj. Zobaczymy się później.
Po czym rozłączył się, wciąż uśmiechając się do telefonu. Dopiero gdy Dean kaszlnął, Castiel wrócił do rzeczywistości, z powrotem świadom tego, gdzie przebywał, i uśmiech znikł mu z twarzy.
Na parę minut zapanowała cisza, zanim Dean się odezwał.
- Więc – powiedział, wodząc oczami z boku na bok i nigdy nie spoglądając na Castiela na dłużej, niż sekundę – Baltazar. Czy to… czy to twój chłopak?
Castiel zmarszczył brwi.
- Nie wydaje mi się, że powinno cię to obchodzić.
Dean poruszył się zakłopotany.
- Nie, ja… sądzę, że nie. – JUŻ NIE pozostało niewypowiedziane, ale Castiel i tak czuł, jak wsiąkało mu w skórę, zaciskając się, drapiąc i przypominając. – To nie było zbyt profesjonalne pytanie, co? Przepraszam.
- W porządku – odparł powściągliwie Castiel. – Od teraz rozmawiajmy tylko o interesach, dobrze?
Dean pokiwał głową i tak też zrobili. Przez jakąś godzinę trwała sztywna wymiana zdań, podbita wyczuwalnie wspomnieniem przeszłości. Zupełnie, jakby w pokoju stał słoń, wielki i różowy, i napierający na Castiela, sprawiając, że było mu trudno oddychać; czuł się, jakby ściany miały go miażdżyć. W końcu, kiedy Castiel zgromadził już wszelkie niezbędne informacje początkowe, było po wszystkim i dziennikarz podkreślił tę okazję, odkładając dokumenty i wstając.
- To wszystko? – zapytał Dean, kiedy drugi mężczyzna zaczął się zbierać.
Castiel kiwnął głową.
- Tak, skończyłem z preliminarzami – odpowiedział, unikając patrzenia na Deana, który wciąż siedział przy stole, rozpierając się w krześle i szeroko rozsuwając nogi. ZAPRASZAJĄCO, pomyślał Castiel, zanim zdołał się powstrzymać. Otrząsnął się wewnętrznie z tej myśli i wreszcie spojrzał Deanowi w oczy. – Chyba, że jeszcze coś chciałbyś dodać?
Dean otwarł usta, a potem zamknął je znowu. Nerwowo błądził wzrokiem po pokoju, gardło mu się ruszało, i przez chwilę Castiel czuł przerażenie, że tamten coś powie. Coś, jak PRAGNĘ CIĘ czy TĘSKNIĘ ZA TOBĄ czy KOCHAM CIĘ, bo wtedy nie byłby w stanie powiedzieć NIE. Nie byłby w stanie odmówić, gdyby Dean poprosił, naprawdę, NAPRAWDĘ poprosił, ponieważ Castiel był bardzo słaby i, szczerze mówiąc, nie powinien był w ogóle tego zaczynać.
Jednak Dean tylko kaszlnął.
- Nie, to… to wystarczy.
Castiel otrząsnął się z tych myśli. CHWILA SŁABOŚCI, uznał, i miał szczerą nadzieję, że tak już zostanie.
Kilka sekund później wszystkie jego rzeczy już były spakowane i Castiel stracił wątek. Nie był pewien, co teraz robić: czy powinien zostać i zacząć pisać reportaż raczej prędzej, niż później, i mieć to z głowy tak szybko, jak to możliwe? Czy może powinien sobie pójść, pozwolić sobie na rozmyślanie, na PRZYPOMNIENIE, czemu zachowywał się profesjonalnie, dlaczego nie patrzył Deanowi w oczy zbyt długo z obawy, że znowu w nich utonie?
Musiał w trakcie rozmyślania wyglądać dość dziwnie, bo kiedy ponownie wrócił do teraźniejszości, ujrzał, że Dean patrzył na niego w osobliwy sposób. I… ten wyraz twarzy był tak znajomy, a zarazem tak zapomniany: właśnie tak Dean zwykł patrzeć na Castiela, gdy ten wolał się uczyć, zamiast całować się na kanapie; kiedy chciał oglądać nowe części Gwiezdnych Wojen zamiast starych; kiedy byli za młodzi, aby wiedzieć, że im się razem nie ułoży. Wyraz twarzy Deana był czuły i pełen nostalgii, więc Castiel postanowił wyglądać nieprzeniknienie i stanowczo, ponieważ nie był pewien, czy wytrzyma dalsze wspominanie.
Postanowił wreszcie iść, i to ZARAZ, albo popełni jakąś nieodwołalną głupotę.
- Cóż, skoro to wszystko – zaczął, otrzepując się i próbując przekręcić sobie krawat na właściwą stronę – to ja się będę zbierał. Jakie masz plany na jutro? Czy jest możliwe, aby ci w czymś towarzyszyć?
- Uch, tak. Przez prawie cały ranek będę trenował. Po to, aby być w formie poza sezonem, więc myślę, że mógłbyś dołączyć i zadawać mi pytania w międzyczasie?
Myśl o Deanie w szortach i koszulce, pachnącego potem, z ubraniami klejącymi mu się do ciała, na tyle blisko, by Castiel mógł go dotknąć, a nie tylko na ekranie telewizora… Ponieważ, cóż, czasami Castiel przeglądał kanały sportowe, WIEDZĄC, że akurat tego wieczoru grały Red Bulls, ale sam przed sobą udawał, że nie wiedział, a Dean zawsze wyglądał tak cholernie wspaniale. Bariera pomiędzy telewizją a jego dłońmi była zbawieniem Castiela przez ostatnie siedem lat, więc stanąć tak blisko przy spoconym Deanie? Nie był pewien, czy sobie z tym poradzi.
Ale musiał.
- Tak, jak najbardziej. Czy mógłbyś mi podać adres i godzinę, abyśmy mogli się tam spotkać?
- Mógłbym – odparł Dean wstając i kopiąc czubkiem buta w drewnianą podłogę. – Ale to raczej sam środek pustkowia, aby prasa się nie dowiedziała, gdzie mnie znaleźć. Byłoby łatwiej, gdybym cię podwiózł.
NIE, chciał powiedzieć Castiel. NIE, O BOŻE, NIE, PONIEWAŻ WIEM, ŻE WCIĄŻ JEŹDZISZ IMPALĄ, A JA NIE CHCĘ ZNOWU W NIEJ SIEDZIEĆ, PRZYPOMINAJĄC SOBIE OSTATNI RAZ, KIEDY CI POWIEDZIAŁEM, ŻE CIĘ KOCHAM, A TY W ZAMIAN TYLKO MNIE ODRZUCIŁEŚ.
- Tak, okej – powiedział zamiast tego. Zgodził się, bo musiał, musiał ułagodzić „gwiazdę”, musiał się upewnić, że nie traktował Deana ani trochę inaczej, niż by traktował jakiegokolwiek innego rozmówcę, o którym miał pisać artykuł. – Czy chcesz, byśmy się najpierw spotkali tutaj?
- A może odebrałbym cię z twojego mieszkania? – zaproponował Dean, przygryzając sobie dolną wargę, zupełnie jakby WIEDZIAŁ, że przekracza granice.
Castiel też to wiedział, ale nie zareagował.
- Jeśli ci to nie przeszkadza – odpowiedział oficjalnie i z równie oficjalnym wyrazem twarzy, aby powstrzymać wyciek jakichkolwiek emocji do głosu. Podał adres Deanowi, który go skrupulatnie zanotował; wszystko zostało ustalone i Castiel mógł swobodnie wyjść.
Z jakiegoś powodu Dean odprowadził go do drzwi, po czym odblokował wszystkie zamki i stanął we framudze, kiedy Castiel powlókł się do swojego samochodu. Podszedł do niego nie oglądając się za siebie, nie pozwalając sobie na to; wyjął kluczyki i otwarł drzwi przekręcając je dwukrotnie, kiedy usłyszał Deana od drzwi.
- TO jest twój samochód? – zapytał piłkarz z niedowierzaniem.
Castiel odwrócił się i zmarszczył.
- Tak – odparł lodowatym tonem. – Czemu?
- Nic – odpowiedział Dean niepewnie, wzruszając ramionami. – Po prostu… to TOYOTA, chłopie. Zawsze uważałem cię za kogoś, kto był za dobry na cholerną TOYOTĘ.
A JA ZAWSZE UWAŻAŁEM CIĘ ZA KOGOŚ, KTO NIE ZŁAMAŁBY MI SERCA, miał Castiel na końcu języka, ale tego nie powiedział.
- To wydajny samochód – powiedział zamiast tego – i odpowiada moim potrzebom.
Dean uspokajającym gestem uniósł dłonie.
- Hej, chłopie, się nie wyśmiewam. Jest niezły. Szczerze. – Ale na ustach widniał mu cień uśmieszku, powściągany w kącikach, jakby Dean nie był pewien, czy wolno mu było żartować. Castiel chciał myśleć, że nie było mu wolno, ale pomimo jego wysiłków usta i tak wędrowały mu w górę.
- Rany, Winchester, dzięki – odparł i skrzywił się nieznacznie. Już nie mówił do Deana takich rzeczy. Nie byli już tymi samymi nastolatkami. – Ja… muszę iść. Zobaczymy się jutro. O dziesiątej, tak?
Tym razem uśmiech Deana był inny, nie było w nim już kpiny czy rozbawienia. Był ściągnięty, jakby mężczyzna zdał sobie sprawę z toku myśli Castiela, napięty, jakby Dean nienawidził tego, że tak musiało być.
- Tak, o dziesiątej. Będę czekał na zewnątrz.
Castiel pozwolił sobie tylko na kiwnięcie głową, po czym wsunął się do swego samochodu i wyjechał przez bramę. Zdecydowanie nie spoglądał we wsteczne lusterko, aby zobaczyć, czy Dean wciąż stał w drzwiach i patrzył, ale łaskotanie na skórze podpowiadało mu, że tak było.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Nie 21:16, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:48, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Ok, I just fucking love sposób, w jaki Cas rozmawia tu z Deanem. Żadnego trzepotania rzęsami, ciężkich oddechów, westchnień i płaczliwych spojrzeń. ŚWIETNIE. Ten dupek złamał ci serce. O co mi dokładnie chodzi- super, że prawdziwa miłość wybacza i nie umiera i te sprawy, ale, Cas, kurwa, jak ja cię tu KOCHAM. Wiem, że nikt nie mógłby się we mnie tak zakochać, ale gdyby- i gdyby odwinął taki numer- pierdol się, dziubasku, Arktyka to przy mnie płynna lawa. Huff. Jakoś w tych wszystkich ficzkach Cas za łatwo wybacza, po prostu. Więc uwielbiam ten motyw w tym. No uwielbiam. Widać te emocje, że nie przestało mu zależeć, zależeć to złe słowo, wiecie o co mi chodzi. Ale nie rzuca mu się na szyję, Goddammit. I uwielbiam Jess :D Sam w tym ficu to też Słoneczko jest, swoją drogą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|