Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 366, 367, 368 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grau_Wespe



Dołączył: 24 Kwi 2013
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:34, 04 Cze 2013    Temat postu:

mnie również bawi ta stójka Deana, jak diabli xDD
A fik mi się podoba coraz bardziej, choć początkowo wydawał mi się średni :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:32, 04 Cze 2013    Temat postu:

Zmiana tematu - jak nazywało się naczynie Lucyfera, grane przez Pellegrino?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:13, 04 Cze 2013    Temat postu:

hashuniu napisał:
Chyba przesadzasz z tą powierzchnią malarską :) Tak się może bawić każdy, o ile ma z tego radochę. Mnie to strasznie kręci...

Nah, ja z tych, którym waga wyświetla ich numer telefonu :) Ale bodypainting brzmi strasznie ciekawie, na Tumblrze migają mi co jakiś czas foty (Osric też się w to 'bawi'). Są jacyś, bo ja wiem, specjaliści od tego...? Bo samemu to raczej awykonalne^^ I to tak tylko do zdjęć, czy na jakieś konwenty, imprezy tematyczne...?

patusinka napisał:
Aż mnie skręca, by wrzucić kolejny fragment, choć cały rozdział tym razem nie przejdzie...

Mnie skręca, żeby go przeczytać, dopatruję się pewnej kompatybilności! :D

patusinka napisał:
Linuś, z tych arcików brak mi tylko jednego obrazka :) Zarzucisz linkiem do galerii?

Proszę, Kochanie :D
[link widoczny dla zalogowanych]
I nie wiem, czy masz gdzieś zapisany link do tej galerii: [link widoczny dla zalogowanych]
Ubóstwiam, kocham prace Artmetici. Oprócz tego, ze są fenomenalne (nawet kiedy art przedstawia demonicznego destiela albo poranionego destiela albo mrocznego destiela jedyne, co pcha mi się w część mózgu odpowiedzialną za postrzeganie rzeczywistości to FLUFF! i UBERFLUFF!), często są ilustracjami do ficzków. Przewielbiam ilustrowane fici :D

Grau_Wespe napisał:
mnie również bawi ta stójka Deana, jak diabli xDD

No! :D
... a im dłużej na nią patrzę, tym zabawniejsza się wydaje xD

patusinka napisał:
Zmiana tematu - jak nazywało się naczynie Lucyfera, grane przez Pellegrino?

Nick. Jeśli mnie pamięć nie myli, nigdy nie podano nazwiska (ale był z Delaware, bodajże).
Kiedyś czytałam, ze jego imię miało być nawiązaniem do Old Nick, jak mawia się na Diabła.

//Ok, nie powinno mnie to aż tak śmieszyć xD
Cytat:
no but

metatron’s the only angel who can hear prayers now

so what if dean prays to him every night but it’s stuff like

“now i lay me down to sleep

metatron you’re a giant dick”

#what if it’s really detailed descriptions of his and Cas’s sex life #“I hear you like stories. Here’s a story for you…”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 19:31, 04 Cze 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:28, 04 Cze 2013    Temat postu:

Okej, pierwsza część rozdziału 4 przed wami. Do końca już dużo nie zostało, ale na więcej nie mam dziś siły...

Rozdział 4


W kolejce po poranną kawę Castiel spotkał pewnego mężczyznę; było to w małym sklepie oddalonym o kilka bloków od jego mieszkania.
Był atrakcyjny, miał ciepły uśmiech i miłe oczy. Powiedział Castielowi, że jest doradcą inwestycyjnym, że ma psa, że lubi reality show i że ma na imię David. Castiel zgodził się pójść z nim na randkę w weekend i kiedy przyszła sobota, Castiel stwierdził, że bawił się zaskakująco dobrze.
David zabrał go na kolację do restauracji serwującej kuchnię środkowowschodnią, do której obaj mogli dojść na piechotę ze swoich domów i którą Castiel już od dawna chciał sprawdzić, ale jakoś nigdy mu się nie złożyło. Potem Castiel zabrał Davida na spacer wzdłuż jednej ze ścieżek rowerowych w pobliżu, podczas gdy obaj jedli lody, choć było na to o wiele za zimno. David wybrał czekoladowe, Castiel obstawał przy klonowych z orzechami pecan.
Castiel nigdy nie miał roweru, po prostu lubił chodzić po ścieżkach, ale zatrzymał tę informację dla siebie.
Na zakończenie randki, kiedy wrócili do początku ścieżki na krawędzi parku, David go pocałował, a Castiel nawet nie rozważał, by iść z nim do domu. Kładąc się tego wieczoru czuł zadowolenie.


Castiel dostał kolejnego SMS-a od Deana, kiedy jadł kolację u Gabriela, i musiał zagrozić bratu uszczerbkiem na zdrowiu, aby ten nie oddzwonił do Deana i nie zaczął mu cmokać do słuchawki.

Był sobie kiedyś mężczyzna z Nantucket…

Castiel łyknął wina i uśmiechnął się, podczas gdy Gabriel przewrócił oczami i włączył „Grasz czy nie grasz”. Lubił oglądać skąpo ubrane dziewczyny. Dean prawdopodobnie również, ale Castiel zdołał go o to nie spytać. Prawdopodobnie brzmiałoby to jak wariactwo.

Och? Czy w tym mężczyźnie jest coś szczególnego?

Odpowiedź przyszła dopiero w czasie drugiej przerwy na reklamy, a ostry dźwięk telefonu zaskoczył Castiela.

Gdybym powiedział „nic tak szczególnego, jak ty”, czy uznałbyś to za śmieszne?

- Jasna cholera – burknął Gabriel, gdy tymczasem Castiel ruszał kciukiem w górę i w dół po ekranie telefonu. – Może tak przestaniecie sekstować albo, kurwa, pójdziecie na osobność? Moja kanapa ma już wystarczająco dużo plam.
Castiel podejrzliwie spojrzał na tapicerkę obok siebie, ale starał się za dużo nie myśleć o tym, o jakie plamy mogło chodzić Gabrielowi.

Muszę kończyć, odpisał. Gabriel jest swoim czarującym sobą.

Zablokował telefon i wsadził sobie do kieszeni, po czym pochylił się, by nalać sobie kolejny kieliszek wina.
- Hej, Cas – powiedział Gabriel rozsuwając nogi tak, że kolanem otarł się o kolano Castiela. – Wszystko w porządku z twoim kochasiem? Czy nie… no wiesz. Nie jest dla ciebie zbytnim chujem?
- Nie udaje, że oferuje mi coś, czego nie zamierza dać. Jest w porządku, Gabriel. Szczerze.
- Dobrze. Bo walczyłbym z nim w twoim imieniu, gdybym musiał, ale jestem dość pewien, że mógłby mi skopać tyłek. Więc po prostu… bądź ostrożny, okej?
Castiel uśmiechnął się do niego.
- Jesteś dobrym bratem.
- Możesz mi się odwdzięczyć myjąc mojego Jaga – dociął mu Gabriel. – Ptaki go zasrały, kiedy po południu poszedłem nad jezioro.
Gabriel nie mógł sobie pozwolić na Jaga – zarabiał jeszcze mniej niż Castiel. Wygrał go na loterii charytatywnej kilka lat wcześniej. Umyli go razem następnego dnia po południu, a potem Gabriel zmusił Castiela do kupienia mu cheeseburgera.


Jakieś 1,5 tygodnia później Castiel poszedł z Davidem do kina. Nigdy wcześniej nie słyszał o tym filmie, było to coś z dużą ilością akcji i niewielką fabuły, ale wystarczająco rozrywkowe. Tym razem Castiel pocałował Davida, po tym, jak przysiedli nad kubkami kawy w sklepie wewnątrz lobby kinowego.
Pchnął go na ścianę przy drzwiach, jedną ręką złapał za biodro, a drugą wsunął mu pod krawędź koszulki, po czym przebiegł nią po jego brzuchu, jednocześnie wpychając mu język do ust.
Powinno to było wywołać w nim dreszcze, sprawić, że brzuch by mu zadrżał z podniecenia, ale czuł tylko umiarkowanie przyjemny szum. Przysunął się bliżej, próbując poczuć więcej.
David mu na to pozwolił, ale rozdzielili się kilka sekund później, kiedy przeszła obok nich grupa nastolatków, gwiżdżąc i chichocząc.
Castiel zaczerwienił się, a David wyszczerzył do niego, po czym obaj udali się do swoich samochodów.


Był późny piątkowy wieczór. Castiel siedział sam w domu i czytał jakiś kryminał sprzed roku, który przegapił, kiedy książka się pierwszy raz ukazała, i usłyszał ćwierkanie swojego telefonu, informujące go, że dostał MMS-a. Od Deana.
Cóż, przynajmniej z telefonu Deana, ale był całkiem pewien, że to nie Dean go wysłał, skoro znajdował się na zdjęciu. Spijał coś, co prawdopodobnie było tequilą, z ciała Tessy, podczas gdy ona spoglądała na niego z góry, szczęsliwie uśmiechnięta i z migoczącymi oczami. Dean trzymał pusty kieliszek nad jej nagim brzuchem, gdy ona leżała wyciągnięta na barze, i ustami wyciągał ćwiartkę limonki spomiędzy jej wypchniętych piersi.
Wyglądało, jakby się dobrze bawił.


Dwa dni później jego trzecią randkę z Davidem zakłócił kolejny MMS. Tym razem Dean spał, wyciągnięty na łóżku płasko na brzuchu, mając na sobie wyłącznie bieliznę. Ugiął jedną nogę, a głowę odwrócił na bok; usta miał otwarte i ślinił się na poduszkę. Włosy miał rozczochrane, palce zwinięte w luźną pięść, knykcie dotykały mu nosa.
Dean był idealny. Castiel zakochał się jeszcze trochę mocniej, jeśli to było w ogóle możliwe.
Na jego plecach, wypisane koślawymi literami, widniało DEAN KOFFA CASA. Głowę Sama ledwo było widać w kadrze i mężczyzna uśmiechał się radośnie, unosząc kciuki do obiektywu.
Tego wieczoru Castiel wymówił się wcześnie bólem głowy, którego nie odczuwał.
Kiedy wrócił do domu, trzy razy pod rząd obejrzał swoje DVD 12 GAUGE, a potem śnił o Deanie.
Gdy się obudził, pościel miał przesiąkniętą na wylot spermą i bardzo się cieszył, że nie było w pobliżu Gabriela z aparatem.


Następnego ranka w pracy dostał SMS-a od Deana i wyciszył swój koniec połączenia konferencyjnego, na które i tak nie zwracał większej uwagi.

Właśnie sprawdziłem skrzynkę nadawczą. Nienawidzę Christiana. I Sama. Nie wiem, którego bardziej. Chłopie, przepraszam za to.

Castiel odczekał aż do dużo później, kiedy to zjadł kolację i oglądał wieczorne wiadomości. Dopiero wtedy odpisał.
Sam nie jest taki zły.


Kiedy jakiś tydzień później dostał pocztą bilet lotniczy wraz z koślawo napisanym liścikiem od Deana głoszącym zwyczajnie MAM NADZIEJĘ, ŻE UDA CI SIĘ DOTRZEĆ, Castiel zamarł na chwilę, by zastanowić się, czemu nie było tam biletu na koncert i czemu bilet lotniczy miał godzinę odlotu o 10 rano. Potem wrócił dalej czyścić akwarium Spota 2 i planować pojawienie się na lotnisku o 9 rano w sobotę, aby mieć pewność, że nie przegapi swego lotu do Tucson.


Kiedy dojechał do hotelu, było ledwo po południu. Zameldował się i dostał klucz, ruszył na 4 piętro i zatrzymał się przed drzwiami pokoju 412. Zapukał, choć był w stanie wejść, uznając, że użyje klucza, gdyby Dean nie odpowiedział, ale nie chciał przeszkadzać, jeśli Dean był w trakcie czegoś.
Wiedział, że to było głupie. Dean nie dałby mu klucza, gdyby się nie spodziewał, że go użyje.
Minutę później wyglądający na zdezorientowanego Dean otwarł drzwi. Wyraz twarzy zmienił mu się niemal natychmiast, przeszedł w szeroki, pogodny uśmiech. Mężczyzna szerzej otwarł drzwi i gestem zaprosił Castiela do środka.
- Przyjechałeś – powiedział Dean, wciąż się uśmiechając, ale z lekką nutą zaskoczenia, jakby naprawdę myślał, że Castiel mógłby nie dotrzeć.
- Wzywałeś – taka była odpowiedź Castiela.
- Tak, ja tylko… Dziś nie gramy, więc nie byłem pewien, czy… - Dean urwał i, pocierając sobie kark, wziął płaszcz Castiela i powiesił go na haku przy drzwiach.
Było niemal słodkie, jak Dean był pod wrażeniem, że Castiel uważał ich muzykę za godną podróży samolotem i dnia wolnego od pracy. Było niemal przygnębiające, że Dean po prostu nie za bardzo łapał, jak bardzo Castiel uważał, że to DEAN był tego godzien.
Ale z drugiej strony, Castiel nie za bardzo się z tym uzewnętrzniał.
Gdy tylko Dean odwiesił jego płaszcz, wyciągnął rękę i przyciągnął Castiela do siebie, całując go w usta i przywierając do niego całym ciałem. Castiel mógł stwierdzić, że Dean zamierzał z tego zrobić coś przelotnego, po prostu na przywitanie, ale oczywiście wyszło zupełnie inaczej. Dean odsunął się dopiero wtedy, gdy obaj byli zdyszani, mieli usta napuchnięte i wilgotne, a ich fiuty rosły im w spodniach, po czym wytarł sobie kącik ust kciukiem. Rumienił się, co było po prostu całkowicie nie fair.
- Cześć – powiedział Dean niemal nieśmiało. Kiedy się odwrócił i poprowadził ich dalej w głąb pokoju, Castiel zdjął koszulę i zaczął sobie rozpinać spodnie. Jak dotąd, sześć razy spali ze sobą i Castiel już dość mocno uwarunkował się na to, by zacząć zdejmować spodnie w chwili, w której zamykały się za nim drzwi.
Po kilku krokach Dean odwrócił się, by sprawdzić, czemu Castiel za nim nie szedł, i w niemal komiczny sposób otwarł szerzej oczy.
- Hej! – powiedział, przechodząc przez korytarz, i stanął przed Castielem. – Hej, hej, hej.
Schylił się, podniósł jego porzuconą koszulę, wręczył mu ją krzywiąc się nieco i wycofał się do pokoju; Castiel dotrzymywał mu tempa.
- Nie, że nie doceniam widoku, Cas, ale czy sądzisz, że moglibyśmy… nie wiem, spędzić najpierw trochę czasu razem?
Dean chciał z nim SPĘDZAĆ CZAS? Castiel spojrzał na niego z niedowierzaniem, ale postanowił trzymać dziób na kłódkę.
- Mamy wolny dzień, a ja jestem padnięty jak cholera, więc sobie pomyślałem… - urwał i machnął dłonią wokół pokoju, po czym wziął ze stolika dwa pady. – Co powiesz na Xboxa?


Castiel nie grywał w gry video. Zbyt wiele. Gabriel je uwielbiał, Anna dogadzała sobie nimi od czasu do czasu, w większości wtedy, kiedy się wszyscy upili i siedzieli u Gabriela w domu, ale Castiel jakoś nigdy nie widział ich uroku.
Dla Deana zrobił wyjątek. Dla Deana robił wiele wyjątków.
I naprawdę nie było całkiem źle.
Grali przez chwilę w jakąś grę futbolową, potem przełączyli na taką, w której mieli być szpiegami czy terrorystami czy czymś, i polować na siebie nawzajem. Dean wygrał obie, i to sporą przewagą punktów. Byli już w połowie trzeciej gry, jakiejś wariacji TETRISA, w którą Castiel był naprawdę całkiem dobry i pokonywał Deana przynajmniej dwukrotną przewagą punktów, kiedy rozległo się gniewne pukanie do drzwi.
Dean zmarszczył się i poszedł otworzyć, ale kiedy to zrobił, zaczął się śmiać. Castiel słyszał jakieś ściszone, pośpieszne słowa z korytarza i kilka sekund później Dean wrócił, dźwigając żenująco wielki bukiet kwiatów, do kompletu z balonami, czekoladkami i misiem. Miś miał jasnofioletową koszulkę z wypisanymi na niej białymi literami słowami „Bądź mój”.
- Jeśli to pochodzi od któregoś z wielu twoich wielbicieli, to mam wrażenie, że będę musiał ustąpić ci gry – powiedział Castiel z rozbawieniem. Nie było to nawet takie trudne. Kwiaty były, uczciwie mówiąc, wspaniałe, nawet, jeśli budziły w nim uczucie niepokoju.
Castiel nie był jedyną osobą, z którą Dean pozostawał w intymnych stosunkach. A ci inni ludzie bez wątpienia robili więcej niż on, by zaskarbić sobie uczucie gwiazdy. Szczerze mówiąc, Castiel chciał, by tak było. Nie chciał dawać Deanowi zbyt dużo z siebie, nie chciał dać mu szansy na zadanie bólu. Castiel nie chciał przechodzić przez to znowu.
Nie chciał też dawać Deanowi złego wrażenia i przestać widywać go całkiem. Ale nie mógł powstrzymać niechcianych myśli mówiących mu, że Dean skończy wreszcie fruwać z kwiatka na kwiatek i ustabilizuje się z kimś. Z kimś, kto nie był nim, bo ten ktoś kupował Deanowi czekoladki i pluszami i był wystarczająco dzielny, by przyznać, że naprawdę go PRAGNĄŁ.
To było śmieszne, ale nie zdołało powstrzymać dokuczliwej niepewności.
- Nie – powiedział Dean, nieświadom wewnętrznych potyczek Castiela, pokręcił głową i wciąż się śmiejąc odstawił kwiaty na biurko. – Nie, chłopie – wziął jeden z baloników i odwrócił go, pokazując go Castielowi. Widniały na nim wypisane czarnym markerem słowa „Giń, dupku”. Castiel ściągnął brwi.
- Sammy zadurzył się jak cholera w jednym z naszych asystentów – wyjaśnił Dean. – Jednak Nick nie za bardzo mu na cokolwiek pozwalał, więc Sam się tak jakby poddał parę miesięcy temu. Sęk w tym, że ja wiem, iż Nick go lubi, tylko po prostu nie chce być TAMTYM FACETEM, wiesz? Nie chce się zakochać w wokaliście i zostać porzuconym, kiedy trasa się skończy. Jakby Sam faktycznie mógł to zrobić.
Castiel rozumiał, skąd się Nickowi to brało. Być może obaj mogliby założyć grupę wsparcia.
- W każdym razie, lubią się nawzajem, to jest bardzo oczywiste dla każdego, kto ich widzi razem, ale to idioci. Poza tym – Dean wzruszył ramionami i uśmiechnął się złośliwie – Sam jest dupkiem, który robi mi gołe zdjęcia i wysyła je ludziom, więc ja wysłałem Nickowi coś w stylu Sama. I kobiecego. Kwiaty wydawały się dobrym pomysłem. Na karteczce napisałem imię Sama.
- Więc co z nimi zrobisz?
- Nie mam pojęcia, ale Sam nie wyglądał na szczęśliwego, kiedy praktycznie mi je rzucił – Dean uśmiechnął się i z powrotem usiadł na kanapie obok Castiela. Wyglądał na zdecydowanie zbyt szczęśliwego z powodu nieszczęścia brata. Prawdopodobnie dogadałby się z Gabrielem, jeśli dać mu wystarczająco dużo czasu, a Castiel nie mógł się zdecydować, czy miał nadzieję na to, że kiedyś będą mieli okazję się dowiedzieć, czy nie.
- Cóż – powiedział Castiel biorąc swojego pada i włączając grę ponownie, zanim Dean się przygotował. Ukrył uśmiech słysząc oburzony krzyk Deana, który rzucił się do własnego pada, zanim gra mogła się skończyć. – Powiedziałbym, że Sam powinien był się tego spodziewać.


Dean przemierzył odległość od szafy do łóżka, uśmiechając się szeroko i machając butelką lubrykantu w dłoni, po czym rzucił Castielowi na pierś jedną gumkę.
Castiel zagarnął foliową paczuszkę, ujął ją w dwa palce, wziął głęboki wdech i rozłożył się na łóżku, ukazując Deanowi swoje nagie ciało. To było… dziwne. Dobre, ale dziwne.
Nie wstydził się swego wyglądu. Nie był na to dość próżny. Ale nigdy naprawdę nie myślał o tym, by się komuś pokazać. Dean sprawiał, ze chciał. Sprawiał, że chciał pokazać, jaki był piękny, jaki twardy, zdesperowany i gotowy. Wszystko to było dla Deana.
Rozsunął nieco nogi, udostępniając się Deanowi, który podszedł bliżej i ukląkł przy nim na łóżku. Dean pogładził wnętrze uda Castiela, sprawiając, że mężczyzna zadrżał z pragnienia, i otwarł butelkę żelu. Oczy mu pociemniały i przekazał butelkę Castielowi, wkładając mu ją silnie w dłoń.
- Przygotuj się – warknął Dean, patrząc stanowczo na cieknącą erekcję Castiela, zakrzywiającą mu się w stronę brzucha. – Kurwa, Cas, przygotuj się. Chcę cię zerżnąć, skarbie. Muszę.
Castiel nie myślał. Nie przerwał nawet na sekundę, po prostu zacisnął dłoń na dłoni Deana, która spoczywała na jego udzie, przytrzymał ją w miejscu i wykorzystując swoją siłę, o którą większość ludzi go nie podejrzewała, przekręcił ich obu. Dean w ułamku sekundy wylądował na plecach, rzężąc przez chwilę i mrugając, podczas gdy Castiel spokojnie usiadł mu okrakiem na talii.
- Jezu – wydyszał Dean, kiedy Castiel wycisnął sobie trochę lubrykantu na palce, przepchnął je poniżej jąder i do tyłu i wsunął dwa w swoją dziurkę, jakby to było nic. Uczucie było WSPANIAŁE. Prawie tak wspaniałe, jak obserwujący go Dean. – BOŻE! Cas…
Castiel pozwolił, by opadły mu powieki. Nie mógł patrzeć na Deana, kiedy to robił, nie mógł widzieć tego, jak sprawiał, że Dean się rozpadał, nie mógł pozwolić, by Dean widział to, jak ON się rozpadał. Może i było to bezużyteczne, ale nie mógł sobie pozwolić na myśl, że to znaczyło coś więcej, kiedy nie znaczyło.
- Mmm – wymruczał, kiedy palce wsunęły się głębiej i gdy musnął knykciami twardy członek Deana. – TAK.
Potem wepchnął gumkę Deanowi w dłoń i ośmielił się otworzyć oczy dopiero wtedy, kiedy usłyszał rozdzieraną folię i poczuł, że Dean zamarł. Wiedział, że mężczyzna nakładał sobie cienką warstwę lateksu na erekcję.
- Dean – powiedział, i Dean się zatrzymał, z jedną dłonią wciąż u podstawy fiuta, gdzie właśnie zabezpieczył gumkę, a z drugą ściskającą udo Castiela niczym koło ratunkowe. Castiel nie był nawet pewien, co właśnie chciał powiedzieć, ale i tak otwarł usta i czekał na słowa.
- Ściągałem na swoich SAT – usłyszał sam siebie i zapragnął w jakiś sposób się ogłuszyć, bo poważnie? – To było głupie. Nie dlatego, że ściągałem, co, tak, jest głupie, przyznaję. Ale to było głupie wyjątkowo, bo ostatecznie z tego powodu otrzymałem niższą ocenę. Ściągnąłem odpowiedzi, o których wiedziałem, że były nieprawidłowe, ponieważ dziewczyna siedząca obok mnie miała wyższy GPA.
- Chłopie – powiedział Dean i zamrugał. – Ładuj się, kurwa, na mojego fiuta. PROSZĘ.
Castiel wyszczerzył się do niego i zatrzymał się na chwilę, by popodziwiać piękno, jakim był DEAN WINCHETSER rozciągnięty pod nim, czekający, spragniony, błagający. Castiel Milton był najszczęśliwszym człowiekiem na planecie. Nieważne, co jeszcze mogło się między nimi wydarzyć, ta chwila i tuzin podobnych wynagradzały to z nawiązką.
- Wszystko – powiedział Castiel i kiedy uniósł się i dłonią nakierował członek Deana, kiedy opadł na niego i poczuł, jak sam się otwiera, powoli i szeroko, naprawdę tak uważał. Dla Deana zrobiłby WSZYSTKO. Myślał, że może miał szczęście, iż Dean prosił jedynie o okazjonalny seks i trochę uprzejmej rozmowy.
- O kurwa mać, Cas, TAK – powiedział Dean. Zamknął oczy i złapał Castiela za biodra, wbijając kciuki w zagłębienie i niemal go łaskocząc. Castiel zaczął się kołysać w górę i w dół, a twarz Deana skrzywiła się w rozkoszy. – Niech to SZLAG, wiesz, jak się poruszać.
Castiel odpowiedział przyspieszając; oparł się dłońmi o pierś Deana i rżnął się mocno jego fiutem.
- O mój… Tak, kurwa – wysapał Dean. – Proszę. Więcej. Mocniej.
Castiel mógł tylko bezradnie wykonać to, o co prosił Dean, i nie minęło dużo czasu, a całym ciałem napierał mocno w dół, krzywiąc się z powodu ostrego bólu, jaki wywoływały w nim te ruchy. Dean stękał jednak po każdym pchnięciu w dół i już sam ten dźwięk niemal wystarczył, by pociągnąć Castiela na krawędź, więc nie przestawał.
Nawet nie pomyślał o tym, by przestać, po prostu poruszał się w górę i w dół, coraz mocniej i szybciej. Krzyknął z bolesnej ulgi, kiedy Dean rzucił biodrami na spotkanie jego pchnięć i wreszcie zdjął jedną dłoń z biodra Castiela, po czym złapał mu fiuta i obciągnął parę razy.
- No dalej, Cas. Dojdź dla mnie. Kurwa, skarbie, poddaj się – Dean ledwie miał szansę to wymamrotać i Castiel krzyknął, odrzucając głowę, po czym doszedł Deanowi na palce. Sliskie strugi nasienia przeciekły przez nie, lądując Deanowi na brzuchu. Wilgoć przesuwała się i ślizgała, zadomawiała się w krawędziach między mięśniami brzucha, w zagłębieniu pępka, podczas gdy Dean ściskał mięśnie i rzucał biodrami, napinał się i czekał na własny orgazm.
Dłoń Deana zacisnęła się mocniej na udzie Castiela, rzucił się w górę niemal na tyle mocno, by Castiela zrzucić, ale oczy miał teraz szeroko otwarte; gapił się na Castiela i… czekał.
- Kiedy miałem siedem lat i oboje moi rodzice pracowali – zaczął Castiel i niezwłocznie poczuł, jak napięcie odpłynęło z Deana, poczuł, jak fiut mężczyzny zaczął w nim mocniej pulsować – Gabriel pakował mi śniadania. Składały się z gazowanych napojów, batoników i lizaków. Anna mówi, że mam szczęście, iż zęby mi nie wypadły, ale nigdy nie miałem nawet jednego ubytku.
Dean rzucił się i zamarł pod nim, dochodząc z cichym krzykiem. Castiel przeżywał z nim jego orgazm, a kiedy mężczyzna skończył, kiedy ostre ruchy jego bioder ustały, Castiel puścił je, utrzymał się nieruchomo na Deanie i patrzył.
Dean był… piękny. Castiel nie mógł temu dłużej zaprzeczać, nie przed samym sobą. Zakochał się. Był to niesprzyjający obrót zdarzeń, mówiąc oględnie.
Castiel zaczekał, aż Dean wrócił do siebie, zaczekał, aż jego oddech się unormował, zaczekał, aż dłonie Deana zaczęły gładzić mu uda.
Deanowi drgnęły i wykrzywiły się usta, w kącikach oczu pojawiły mu się zmarszczki i mężczyzna naprawdę się roześmiał, patrząc w górę na Castiela. Jakby był szczęśliwy. Jakby dokładnie tutaj chciał być. Castiel uważał, by mu to nie uderzyło do głowy.
Nie wiedział, co takiego było w Deanie obserwującym go w taki sposób, po prostu dotykającym go powoli i leniwie, jakby mieli nieskończenie dużo czasu, zdyszanym i zaspokojonym. Ale Castiel ponownie odezwał się, zanim to sobie przemyślał, tyle tylko, że tym razem wyszło to dużo, dużo gorzej, niż zazwyczaj.
Nie opowiedział Deanowi o zwierzętach, wypadkach hokejowych czy letnich romansach. To, co powiedział, było dużo paskudniejsze.
- Mój ostatni poważny związek zakończył się jakieś pół roku przed tym, zanim cię spotkałem. Po dwóch latach zerwał ze mną, bo za bardzo się lękał ujawnienia się przed rodziną. Wrócił do swojej eks-dziewczyny. Pobierają się.
Castiel czekał dwa lata, milczał i uśmiechał się, nawet, jeśli to go zabijało od środka, ponieważ Kevin OBIECAŁ mu, że pewnego dnia wszystkim powiedzą, że będą mogli całować się na werandzie, trzymać za ręce w parku. Zamieszkać razem. Mieć prawdziwe życie.
Przynajmniej Dean mu niczego nie obiecywał. Dzięki temu Castiel myślał, ze będzie w stanie, tym razem, wyjść z tego w nieco lepszym stanie. Żywienie niskich oczekiwań oznaczało, że nie mógł być przynajmniej ZBYT rozczarowanym.
- Ja… - powiedział Dean i zamiast zrzucić Castiela z siebie i uciekać, gdzie pieprz rośnie, zaskoczył go. Często to robił. – Moja, uch… dziewczyna, Lisa. Byliśmy razem przez rok, zanim zespół odniósł sukces i ruszył w pierwszą wielką trasę. Zerwała ze mną, gdy byliśmy w połowie. Myślę, że zaszkodziła nam odległość. Od tamtego czasu z nikim się naprawdę nie umawiałem. Tylko… no wiesz. W większości podrywki.
ACH, pomyślał Castiel. OCZYWIŚCIE. To był Dean rozczarowujący go z łatwością. Castiel wiedział, że styl życia Deana nie za bardzo nadawał się do tego, by mieć w nim kogoś znaczącego. Ale przecież nie było tak, że potrzebował kazania. O nic Deana nie prosił.
Castiel wreszcie zmusił swoje nogi, by się ruszyły, by go podniosły, i fiut Deana wysunął się powoli z niego. Wreszcie Castiel usiadł na boku łóżka, z nogami na podłodze. Tyłek miał obolały, ale to było dobre uczucie. Wydawało się właściwe, ponieważ to Dean do tego doprowadził. To byli oni razem, ich ciała, ich namiętność i ich wspólne sekrety, a ten przytłumiony ból w jego ciele był absolutnie DOSKONAŁY.
- Hej – powiedział Dean, i chociaż Castiel nie patrzył mu w twarz, to wiedział, że mężczyzna ściągnął brwi. Widywał już ten wyraz twarzy wcześniej, wiedział, jak Dean brzmiał, kiedy marszczył w zatroskaniu brwi, a delikatna dłoń na jego nagich plecach była tego dalszym dowodem. – W porządku z tobą?
Castiel odchrząknął i wyprostował się nieco. Dłoń Deana została tam, gdzie była. Castiel chciał być wkurzony, ale wbrew własnej woli poczuł się pocieszony.
- Tak – odpowiedział, odwracając się wreszcie i posyłając Deanowi uśmiech. – Myślę, że wezmę prysznic, jeśli ci to nie przeszkadza.
- Koleś, to nie ty jesteś oblepiony tym wszystkim – powiedział Dean, śmiejąc się.
Castiel spojrzał w dół, na krocze Dean, gdzie fiut miękł mu w prezerwatywie, a jego własne nasienie ześlizgiwało się po trzonie i wyciekało od dołu. Potem podniósł wzrok na brzuch Deana, gdzie bałagan, jaki zostawił, stygł i wysychał, lepiąc się. Teraz uśmiechał się naprawdę. Castiel wyzwałby każdego, by spojrzeli na obrazek, jaki Dean przedstawiał sobą teraz, i nie uśmiechnęli się.
- Dobrze to na tobie wygląda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:57, 04 Cze 2013    Temat postu:

"Na jego plecach, wypisane koślawymi literami, widniało DEAN KOFFA CASA. Głowę Sama ledwo było widać w kadrze i mężczyzna uśmiechał się radośnie, unosząc kciuki do obiektywu." Sammy ;_; Sammy moja ty afirmacjo dobra i szczęścia i jednorożców i waty cukrowej i ostrego seksu ;_;
OMG. Dean sprowadził Casa nie po to, zeby uprawiać z nim seks. Dean sprowadził Casa, bo chce z nim spędzać czas. Ooo nie ficu, nie uśpisz mojej czujności, zeby potem dźgnąć mnie w serce i przekręcić. Uh-huh. Bez szans. Nope. Nada. Null.
OMG grali na konsoli a później uprawiali odlotowy seks i Dean z nim naprawdę naprawdę prawie porozmawiał na poważnie i wszystko jest piękne i nic nie boli.
Łapiecie już, co robi mi ten cholerny fic? Jeśli przed epilogiem nie zląduję w psychiatryku ostrzegając pielęgniarzy przed zgubnym wpływem promieniowania Saturna na erekcję w środy i dni nieparzyste, to sobie ten fakt wpiszę, kurwa, do CV. Nie pamiętam, kiedy się tak ostatnio emocjonowałam. Bogowie. Pat, tłumaczenie jak zwykle jest cudne.
Also "- Chłopie – powiedział Dean i zamrugał. – Ładuj się, kurwa, na mojego fiuta. PROSZĘ." To zdanie jest wspaniałe. To zdanie jest epickie. Gdyby to zdanie miało formę antropomorficzną, przeleciałabym to zdanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 20:58, 04 Cze 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:11, 04 Cze 2013    Temat postu:

Ostatni akapit twojego posta, Linuś, wywołał u mnie napad histerycznego śmiechu. W oryginale ta kwestia brzmiała tak: "Dude,” Dean says and blinks up at him. “Get the fuck on my cock. Please." Powiedz mi, że dałoby się to inaczej przetłumaczyć :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:44, 04 Cze 2013    Temat postu:

patusinka napisał:
Ostatni akapit twojego posta, Linuś, wywołał u mnie napad histerycznego śmiechu. W oryginale ta kwestia brzmiała tak: "Dude,” Dean says and blinks up at him. “Get the fuck on my cock. Please." Powiedz mi, że dałoby się to inaczej przetłumaczyć :)

Dałoby. W tym sęk, że każda jedna propozycja, jaka przyszłaby mnie do głowy, brzmiałaby dużo mniej epicko :'D
Łapię się na tym, że o ile na początku krzywiłam się niemiłosiernie z zakłopotania, wachlowałam rękoma, czerwieniłam i chodziłam w kółko po pokoju za każdym razem, kiedy Cas w cokolwiek intymnych momentach dzielił się randomowymi faktami z życia, tak teraz uważam to za przeurocze. I reakcję Deana na to też.
Also, przytargałam pilnik do paznokci i ostrzę sobie zęby na Dawida.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:47, 04 Cze 2013    Temat postu:

Nie ostrz, to się rozwiąże w rozdziale 6 :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:58, 04 Cze 2013    Temat postu:

Huff. Całe szczęście @.@ Boże, przypłaciłabym tego fica wrzodami, gdyby nie Ty, Pat, w roli głosu rozsądku xD Nie pierwszy raz zresztą. Podejrzewam, ze antique zgodziłaby się ze mną bez cienia zastrzeżeń.
Swoją drogą patrzę na swoją tablicę na Tumlrze i z dnia na dzień boję się jej coraz bardziej :D Znaczy, przed przerwą międzysezonową była pełna zdjęć Mishy i artów z Casem i Jensena, bardzo dużo Jensena i artów z destielem i Deana w różnym stopniu przyodziania i Sammyego z miną psiaka & stuff, teraz cała wygląda mniej więcej tak:



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 21:59, 04 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:04, 04 Cze 2013    Temat postu:

Zdziebko to upiorne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:09, 04 Cze 2013    Temat postu:

Fandom bywa creepy as Hell, po niektórych rzeczach mam ochotę chlapnąć sobie wybielaczem po oczach, ale teraz powoli nakręca się apogeum. Coś mi się wydaje, że przed dziewiątym sezonem rozpęta się druga mishapokalipsa xD Właśnie przewijam art z Deanem w roli trenera Pokemonów.
Also, zablokuję chyba wszystko otagowane jako Twist & Shout. Fic był naaawet niezły, po pierwszym zachłyśnięciu czarną rozpaczą patrzę nań trzeźwiej, ale art do niego są absolutnie- bezdyskusyjnie- przecudne. I smutne jak lizak spod szafy. Za każdym razem, jak na mnie napadają mam ochotę poblokować wszystkie źródła i nie cierpieć więcej, ale potem... W tle gra Elvis... I w ogóle...


:D


Jak dorosły, pełnowymiarowy, zarośnięty facet może być tak słodki...?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 23:11, 04 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:14, 04 Cze 2013    Temat postu:

Linmarin napisał:


Jak dorosły, pełnowymiarowy, zarośnięty facet może być tak słodki...?


Ten typ tak ma :hamster_bigeyes:

Skończyłam w nocy ten ficzek bez tytułu. Słodka historyjka, choć mam wrażenie, że jedna z pierwszych, jakie popełniły. I brak podziału na rozdziały, więc przy tłumaczeniu będę musiała coś wymyślić. Mam też pomysł na tytuł, ale, Linuś, jakby co, zarzuć propozycją. W końcu to tylko pomysł.

Pamiętasz ten obrazek z chłopakami w mundurach i podpisem DONT ASK, DONT TELL? Otóż taki ficzek istnieje :) I mam go na chomiku :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Śro 6:25, 05 Cze 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grau_Wespe



Dołączył: 24 Kwi 2013
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:45, 05 Cze 2013    Temat postu:

Linuś, prawda :D

[link widoczny dla zalogowanych]

Misha mi się podoba, choć bardziej Jensen, acz gusta są różne. Głównie dlatego, iż Misha jest słodziutki, ale Jensen, no nie wiem, taki zawadiacki. Ma urok takiego łobuza. Choć oboje mają równie piękne oczka <3

Mam nadzieję że Was nie zanudzam xD


Ah, tych Samowych BitchFace'ów to się naoglądam. tak samo jak gifów It's Tuesday. na tumblru jest już taka tradycja, reblogujemy to co tydzień.
Ale my w sumie non stop reblogujemy w kółko to samo, prawdę powiedziawszy.
Acz Mishapokalipsy jak do tej pory chyba jeszcze nic nie pobiło.[img][/img][img][/img]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Grau_Wespe dnia Śro 7:55, 05 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:44, 05 Cze 2013    Temat postu:

Uf, nareszcie na słoneczku... Z góry uprzedzam - nie nastawiajcie się dzisiaj na zbyt wiele, a jeśli już, to później niż zwykle. Jestem połamana, jakby mnie ktoś przez magiel przecisnął.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 05 Cze 2013    Temat postu:

patusinka napisał:
Skończyłam w nocy ten ficzek bez tytułu. Słodka historyjka, choć mam wrażenie, że jedna z pierwszych, jakie popełniły. I brak podziału na rozdziały, więc przy tłumaczeniu będę musiała coś wymyślić. Mam też pomysł na tytuł, ale, Linuś, jakby co, zarzuć propozycją. W końcu to tylko pomysł.

Jestem przekonana, ze Twój tytuł będzie zajebisty, Słońce. Ale dzisiaj skończę go czytać i pewnie wpadnę jak huragan z masą (hurtowo bezsensownych) propozycji, bo to jeden z TYCH ficzków i wymyślanie tytułu sounds like fun! @.@

patusinka napisał:
Pamiętasz ten obrazek z chłopakami w mundurach i podpisem DONT ASK, DONT TELL? Otóż taki ficzek istnieje :) I mam go na chomiku :D

Pat, Pat, PAAAAAT...! Jakiż tytuł, jakiż, chcę chcę chcę :hamster_moe: Jesteś jedyną jednostką ludzką która potrafi wprowadzić mnie w stan radosnej histerii w mniej niż pięć sekund, na zawołanie xD

patusinka napisał:
Jestem połamana, jakby mnie ktoś przez magiel przecisnął.

Aż tak, Słońce...? :/

Grau_Wespe napisał:
Misha mi się podoba, choć bardziej Jensen, acz gusta są różne. Głównie dlatego, iż Misha jest słodziutki, ale Jensen, no nie wiem, taki zawadiacki. Ma urok takiego łobuza. Choć oboje mają równie piękne oczka <3

Wah, to tak jak u mnie, też wolę Jensena. Jako Dean jest czystym draniem do kochania, jako on sam jest niby 'grzeczniejszy' i uroczo nieśmiały, ale ten błysk w oku i półuśmieszek mówią wszystko. Also, to sam seks na nogach. Ślicznych, kowbojskich nogach.

Grau_Wespe napisał:
Mam nadzieję że Was nie zanudzam xD

Moja droga, my tu 367 stronę o tym i jeszcze nie zapowiada się, żeby nam się miało znudzić... :D

Grau_Wespe napisał:
Ah, tych Samowych BitchFace'ów to się naoglądam. tak samo jak gifów It's Tuesday. na tumblru jest już taka tradycja, reblogujemy to co tydzień.
Ale my w sumie non stop reblogujemy w kółko to samo, prawdę powiedziawszy.

Jak Dean w szortach, którego mam na blogu niewiemile, bo rebloguję zawsze, jak go zobaczę :D (I jak Carry on my wayward son.)

Grau_Wespe napisał:
Acz Mishapokalipsy jak do tej pory chyba jeszcze nic nie pobiło.

Prawie równie mocno, jak twarz Mishy na prawie wszystkich moich ulubionych gifach bawiła mnie reakcja innych fandomów :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 366, 367, 368 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 367 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin